🐃 Polska Na Tle Europy

15 lat po wejściu do NATO Polska dysponuje siódmymi co do wielkości siłami zbrojnymi w Sojuszu, a od kilku lat możliwości bojowe polskiej armii systematycznie rosną. Rozpisany na dekadę PixabayOd początku roku, paliwo drożeje w niemiłosiernie dynamicznym tempie. Przyczyn takowego zjawiska jest wiele: rekordowo wysoka cena ropy naftowej na światowych rynkach, deprecjacja złotówki w stosunku do dolara czy wzmożony popyt na paliwo w USA oraz Europie. Nie brakuje również opinii, że rekordowe marże rafineryjne Orlenu oraz Lotosu napędzają wzrost cen na stacjach paliw. Wskutek tego rosną obawy, że Pb95 dojdzie do kosmicznej granicy 10 zł/litr. Warto przeanalizować jak sytuują się ceny paliwa w Polsce na tle Europy. Istotna jest również skala wzrostu w ostatnich miesiącach. Ceny paliwa w Polsce na tle EuropyZ danych portalu wynika, że w obecnym tygodniu (6-12 czerwca) ceny paliwa na polskich stacjach wyniosą: Pb98 – 8,25-8,57 zł/litr oraz Pb95 – 7,70-7,94 zł/litr. Warto zaznaczyć, że jeszcze w 2021 roku średnia cena benzyny była na poziomie 5,44 zł/litr, w 2020 roku zaś 4,41 zł/ widać na poniższej mapce, cena za litr benzyny najdroższa jest w Finlandii (2,38 USD), w Niemczech (2,36 USD), we Włoszech (2,30 USD), w Holandii (2,27 USD) oraz w Grecji (2,25 USD). Polska spośród 39 państw europejskich znajduje się na 29 pozycji z ceną za litr benzyny na poziomie 1,47 USD. Na niższych miejscach są jedynie mniej rozwinięte gospodarki, jak Czarnogóra, Kosowo, Węgry, Ukraina czy za litr benzyny (USD)Niestety, nie jest tak kolorowo, gdy ceny na stacjach paliw przeanalizujemy pod kątem siły nabywczej, tj. relacja ceny paliwa do średniej krajowej. Redakcja 300gospodarka opracowała infografikę, która pokazuje, ile razy mieszkańcy danego kraju w Unii Europejskiej zatankują do pełna (bak o pojemności 60 litrów, Pb 95). Jak widać, teraz sytuacja jest odwrotna i to w krajach Europy Środkowo-Wschodniej, paliwo jest realnie najdroższe. W Polsce osoba zarabiająca ok. 4 tys. zł netto jest w stanie 12 razy zatankować do pełna. Najdroższe paliwo w stosunku do średniej krajowej jest w Grecji (tam zatankują 6 razy do pełna), Rumunii (7 razy), Bułgarii (8 razy) oraz Portugalii (8 razy). Po uwzględnieniu siły nabywczej najtaniej jest w Danii oraz 300gospodarka, stan na 18 majaWzrost cen paliwa w Polsce. Jesteśmy w czołówceEkonomista Marcin Czaplicki opracował z kolei wykresy przedstawiające skalę wzrostu ceny benzyny Eurosuper 95 w państwach Unii Europejskiej. Nasz kraj pod tym względem jest w ścisłej czołówce. Należy podkreślić, że gdyby nie tarcze antyinflacyjne znaleźlibyśmy się na 1. miejscu z monstrualną przewagą. Tarcza antyinflacyjna z lutego obniża wzrost o około 19 punktów procentowych. Ceny benzyny od końca stycznia 2022 roku do końca maja 2022 roku wzrosły w Polsce o ok. 30%. Większe tempo odnotowano jedynie w Danii oraz na Litwie. Średnia unijna wynosi lekko ponad 20%.Zobacz także: Ceny żywności na Węgrzech rosną najszybciej w regionie! Polityka krajowa Orbána to przestrogaBez podatków (VAT, akcyza, opłata paliwowa) wzrost cen paliwa w Polsce jest największy w krajach unijnych. Jesteśmy zdecydowanym liderem — wzrost o ponad 70%. Tutaj średnia unijna wynosi ponad 40%.Zobacz także: Czy paliwo w Polsce jest tanie? Jak to ma się do zarobków? [WYKRES]Jak wskazuje ekspertka BM Reflex Urszula Cieślak, ceny paliwa spadną tylko pod jednym warunkiem. Jeżeli dojdzie do kryzysu gospodarczego. Wówczas globalny popyt na ropę naftową się osłabi, co w efekcie obniży ceny na stacjach paliw. Recesja jednak oznaczałaby poważniejsze konsekwencje, aniżeli drogie doszłoby do takiego głębokiego, ogólnoświatowego kryzysu gospodarczego i spadku PKB, to z całą pewnością ceny będą musiały spaść, bo to doprowadzi do spadku konsumpcji. Z poziomami co najmniej 7 zł zostaniemy już zapewne na długo — wskazuje ekspertka na łamach Radio ZETPKN ORLEN obniża ceny paliw na swoich stacjach Post Views: 726
Płaca minimalna. Polska na tle UE. Najwyższa płaca minimalna w euro jest prawie siedem razy wyższa od najniższej – w Bułgarii wynosi 332 euro, a w Luksemburgu 2 257 euro. Jednak po uwzględnieniu różnic w poziomie cen, nierówności są znacznie mniejsze. Różnice w cenach można wyeliminować przeliczając płące na PPS, czyli
Nie sposób pozostać obojętnym widząc porzucone perły architektury dworcowej czy co raz bardziej zarastające linie kolejowe. W atmosferze słynnego już powiedzenia: „kiedyś było lepiej” warto sprawdzić, jak bardzo zmieniła się polska kolej na przestrzeni ostatnich dekad oraz jak dokonywał się postęp na torach naszych sąsiadów w Europie. Od czasów Gomułki do III RP Przygodę z historią kolejnictwa i liczbami rozpoczniemy nad Wisłą, w okresie PRL-u, a dokładniej mówiąc na przełomie rządów W. Gomułki i E. Gierka. Kategorią godną przyjrzenia się będzie długość sieci kolejowej. Biorąc pod uwagę okres ostatniego półwiecza, długość eksploatowanych linii kolejowych zmalała o ok. 8 tys. km. Oznacza to, że niemal co trzeci kilometr (28%) sieci kolejowej istniejącej do roku 1970 nie jest dziś eksploatowany lub już nie istnieje. Samo kurczenie się sieci kolejowej zaczęło się z rokiem 1980, gdy jej długość osiągnęła swoje maksimum w (dotychczasowych) dziejach naszego kraju: 27,2 tys. km. Jeszcze za czasów PRL, do roku 1990 ubyło 3,5% sieci. Co ciekawe, od wejścia do Unii Europejskiej (a dokładniej od 2005 r.) do roku 2016 ubyło nam dalsze 5,5%. Inną zatrważającą statystyką polskiego kolejnictwa jest długość linii wąskotorowych. Według danych UTK na rok 2016, używanych było jedynie 395 km wąskiego szlaku, czyli pozostał 1 na 10 kilometrów torów położonych do roku 1970 (12% z 3367 km). Już w okresie 1971-1990 ubyło jedną trzecią sieci wąskotorowej. Chociaż okres III RP oznaczała dla sieci kolejowej rekordy zamykania linii kolejowych, zdecydowanemu polepszeniu uległy dane dotyczące długości linii jednotorowych oraz te odnoszące się do elektryfikacji. W latach 1991-2016 dobudowano ponad 4,5 tys. km drugiego toru. Zelektryfikowano dalsze 500 km istniejącej sieci, z tego w pierwszych 20 latach III Rzeczpospolitej ok. 480 km. Natomiast w ostatnich dwóch dekadach PRL-u zelektryfikowano 7,5 tys. km szlaków kolejowych. Przy czym należy zauważyć, że nie wszędzie elektryfikacja jest potrzebna, więc tutaj samo porównanie obu liczb nie jest wystarczające i wymagałoby dalszej pogłębionej analizy. Co do linii jednotorowych, do roku 1990 pozostawało ich w Polsce aż 15 tys. km, co stanowiło ok. 57% całej sieci kolejowej. Między rokiem 1970 a 1990 udało się dobudować tylko 713 km drugiego toru. Dzięki pracy statystyków GUS możemy również porównać liczebność taboru kolejowego, choć w zakresie bardzo okrojonym. Na przełomie rządów Gomułki i Gierka po Polsce pociągi prowadziło prawie 5100 lokomotyw, z tego 3,5 tys. było parowozami. Zaledwie 15 lat później liczba lokomotyw parowych spadła do 851, a w sumie przybyło kolejne 100 lokomotyw (głównie spalinowych). Na początku przemian ustrojowych po sieci normalnotorowej jeździło 4076 lokomotyw i 1052 elektryczne zespoły trakcyjne. Dziś (w 2016 roku) mamy 1223 EZT i o 72 lokomotywy mniej. Zaledwie rok wcześniej mieliśmy o ponad 100 elektrycznych zespołów trakcyjnych oraz 30 lokomotyw więcej. Jako, że mowa tutaj o średnio na dobę czynnym taborze, wskazuje to tylko na wyłączenie z ruchu sporej liczby jednostek. Podium bez Polski Jak wiadomo, Polska nie leży na bezludnej wyspie i warto byłoby sprawdzić, w jakim kierunku poszedł rozwój sieci kolejowej w Europie. Dzięki danym gromadzonym przez Eurostat mamy możliwość sprawdzić, kto dziś w Europie ma najdłuższą sieć kolejową ze wszystkich krajów Unii Europejskiej. Na pierwszy miejscu znajdują się Niemcy z długością sieci kolejowej wynoszącą 38,5 tys. km, na drugiej pozycji uplasowała się Francja z wynikiem 28 tys. km. Polska z 19 tys. km zajęła w tym zestawieniu trzecie miejsce wyprzedzając Włochy, Wielką Brytanię, Hiszpanię (wszystkie między 16 a 17 tys. km sieci kolejowej) oraz Czechy (9,5 tys. km). Jednak, gdy już powiedzieliśmy sprawdzam, trzeba porównać ranking 2016 z zestawieniem z roku 1991 (właśnie od tego roku dane dla Niemiec podawane są łącznie dla obu dawnych państw niemieckich). Pierwsze trzy pozycje dalej pozostały bez zmian. Na siódmym miejscu pojawia się jednak Rumunia, a dalej Szwecja. Porównanie długości sieci kolejowej nabiera większego sensu, gdy uwzględnimy wielkość terytorium, na którym owa infrastruktura się znajduje. Według tego wskaźnika, nasza klasyfikacja wygląda zgoła odmiennie. Wówczas nasz kraj zajmuje dopiero dziesiątą pozycję co do gęstości sieci kolejowej. Wyprzedzają nas takie kraje jak Czechy, Belgia, Niemcy, Luksemburg czy Węgry i Słowacja. Wypadamy za to lepiej niż Rumunia czy Włochy. W naszym kraju na 1000 km2 przypada 61 km linii kolejowych, w Republice Czeskiej jest to 121 km. Biorąc pod uwagę samą długość sieci kolejowej nasz kraj może „pochwalić się” jednym z najwyższych spadków relatywnych, bo liczącym w odniesieniu do roku 1991 aż 26%, czyli ponad 6,7 tys. km torów mniej. Jednak podobną tendencję można było zaobserwować także w Niemczech (2,6 tys. km mniej) oraz we Francji (prawie 6 tys. km zlikwidowanych). Ogółem, w większości krajów w okresie ostatniego ćwierćwiecza rozebrano przynajmniej 100 km torów. Tak na przykład, na niewielkiej Łotwie likwidacja ok. 600 km odpowiada aż 22% tamtejszej sieci kolejowej, natomiast w Portugalii zlikwidowanie podobnej długości przełożyło się na osiemnastoprocentowy spadek. Jak więc wyraźnie widać, chociaż polskie linie kolejowe są jednymi z najdłuższych w Unii Europejskiej, to przy analizie ich gęstości plasujemy się pod koniec pierwszej dziesiątki. Z pewnością po części odpowiedzialnością za taki stan rzeczy można obarczyć ogólną siłę polskiej gospodarki w zestawieniu z innymi krajami wyrażoną w PKB per capita (tutaj jesteśmy jeszcze niżej niż w rankingu gęstości sieci kolejowej). Jednak, przecież takie kraje jak Węgry czy Czechy (mimo podobnych uwarunkowań gospodarczych) bardziej dbają o swoją sieć kolejową. Choć w rankingu na największego likwidatora sieci kolejowej wygralibyśmy pierwszą nagrodę, bez wątpienia tendencja zamykania szlaków kolejowych była ogólnoeuropejska. Negaty wnie na tle U E Polska wyp ada również pod wzglę- dem aktywności zawodowe j, któ ra jest niższa od tej w UE-27, w szcze gólności wśród osób w wieku produk- cyjnym. Nasza kolej nie wykorzystuje w pełni potencjału, jaki posiada. To jeden z wniosków, jaki płynie z dorocznego raportu IRG-Rail, Grupy Niezależnych Regulatorów Rynku Kolejowego. Raport, co trzeba mieć na uwadze, dotyczy 2015 roku (ale w odniesieniu do danych wcześniejszych), jednak obraz europejskich kolei, jaki w nim pokazano, niewiele zapewne odbiega od stanu z 2016 roku. Dokument dotyczy 24 krajów członkowskich IRG-Rail, na 29 zapisanych do tej organizacji (Austria, Belgia, Bułgaria, Chorwacja, Dania, Estonia, Finlandia, Francja, Irlandia, Macedonia, Niemcy, Grecja, Węgry, Włochy, Kosowo, Łotwa, Luksemburg, Holandia, Norwegia, Polska, Portugalia, Rumunia, Słowacja, Słowenia, Hiszpania, Szwecja, Szwajcaria, Serbia, Wielka Brytania). Raport w wersji angielskiej można znaleźć na stronie IRG-Rail i Urzędu Transportu Kolejowego. I warto przyjrzeć się temu, jak polska kolej prezentuje się na tle innych państw. Słabo wykorzystujemy sieć kolejową Polska należy do państw Europy o największej sieci kolejowej, obok Francji, Niemiec, Włoch, Wielkiej Brytanii i Hiszpanii. Ale tylko w Polsce nie ma jeszcze ani jednego odcinka Kolei Dużych Prędkości (najwięcej jest w Hiszpanii i Francji). Monitorowano ponad 205 tys. km sieci kolejowej, z czego na Niemcy przypada prawie 39 tys. km, na Francję – prawie 29 tys. km. Włochy mają się o długości prawie 20 tys. km, a Polska – ponad 19 tys. km. Z raportu wynika, że w 2015 roku odnotowano w Europie wzrost ruchu kolejowego, zarówno pasażerskiego, jak i towarowego. Tym samym wykorzystanie sieci kolejowej wzrosło o 7,1% w porównaniu do 2010 roku. Przy czym w ruchu pasażerskim ten wzrost wyniósł 7,7%, a w towarowym – 4,8%. Przy czym ruch pasażerski to prawie 82% wszystkich pociągów. Polska należy do tych państw, w których ruch towarowy to znaczący odsetek kolei, bo wynosi aż 34,3 %. To jeden z najwyższych wskaźników, a na pewno najwyższy w dużych państwach, gdyż we Francji pociągi towarowe odpowiadają za 15,6% całego ruchu kolejowego, w Niemczech – za 25%, w Hiszpanii – 13,5%, we Włoszech – 12,2%, a w Wielkiej Brytanii tylko 6,5%. Niska intensywność Ciekawie wygląda intensywność wykorzystania kolei (czyli liczba kilometrów pokonywanych przez pociągi na każdym kilometrze trasy w ciągu dnia). W Holandii ten współczynnik wynosi aż 130,6 km, w Szwajcarii zaś 103,9 km. przy czym średnia europejska to 45,2 km. Na tym tle Polska nie wygląda dobrze, bo u nas intensywność ruchu kolejowego wynosi tylko 20,3 km, podczas gdy w Niemczech 57,1 km, we Francji 40,3 km, na Węgrzech – 31,2 km, a w Hiszpanii 29,6 km. Ta intensywność od 2010 roku wzrosła w Europie o 1,4%, ale w Polsce tylko o 0,6%, a we Francji o 3,1%, Norwegii – 2,9%, a we Włoszech o 1,9%. Za to w przypadku intensywności przewozów towarowych Polska odnotowała wzrost na poziomie 11,1% przy średniej europejskiej 0,9%, zaś w pasażerskich ten wskaźnik wyniósł tylko 0,3% – przy średniej europejskiej 1,5%. Ceny za dostęp Interesująco wyglądają też informacje o cenach dostępu do infrastruktury kolejowej w poszczególnych państwach, Przeciętna opłata dla pociągów towarowych wynosi 2,6 euro, przy czym w Polsce jest to 3,2 euro, a we Francji 1,7 euro, zaś w Niemczech 2,9 euro. W Wielkiej Brytanii w 2015 roku pobierano opłatę w wysokości 2,3 euro, w Austrii i Holandii po 3 euro, a we Włoszech 3,2 euro. Natomiast w Hiszpanii te opłaty były śladowe – 0,2 euro. Natomiast w przypadku pociągów pasażerskich płatności za dostęp do infrastruktury wyniosły przeciętnie 4,3 euro. W Polsce te opłaty były niskie – 1,5 euro, czyli prawie dwa razy niższe niż w Hiszpanii (2,9 euro). Włoskie pociągi były obciążane opłatami w wysokości 3,4 euro, a jeszcze drożej było w Wielkiej Brytanii (4,5 euro), Niemczech (5 euro) i Francji (8,2 euro). Ponadto w raporcie IRG-Rail znajdziemy informacje na temat zmian na poszczególnych rynkach wraz z wyjaśnieniem ich przyczyn. Oraz dane na temat liberalizacji rynku kolejowego w Europie.
Jeśli chodzi o lukę VAT w 2018 r. w państwach UE, to trend spadkowy widoczny jest niemal we wszystkich krajach. Do budżetów 28 państw UE nie trafiło łącznie 140 mld euro z tytułu VAT (luka zmniejszyła się o 0,9 mld euro w porównaniu do 2017 r.). W ujęciu procentowym oznacza to spadek luki z 11,5 proc w 2017 r. do 11 proc w 2018 r.
5G w Polsce dopiero raczkuje. Operatorzy robią, co mogą, żeby poprawić przepustowość i zasięg swoich sieci, ale nie są w stanie przeskoczyć faktu, iż rząd odwołał aukcję 5G zaplanowaną uprzednio na 2020 r. i teraz nie wiadomo, kiedy będziemy mogli skorzystać z pasma 3,6 GHz, o mmWave w paśmie 26 GHz nie wspominając. Problem z Rosjanami. Ich telewizja może zakłócić 5G w PolsceBrak zasięgu i światłowodu? Sprawdź internet domowy T-Mobile'a z modemem 5GSzukaliśmy polskiego 5G przekraczającego normy promieniowania. Użyliśmy rządowego narzędzia Ze względu na to, że rozwój sieci 5. generacji w naszym kraju został przyblokowany ze względu na decyzje urzędników, nie wypadamy szczególnie dobrze na tle innych europejskich krajów takich jak np. Słowenia, Chorwacja i Bułgaria. Mimo to warto się przyjrzeć świeżym danym na temat tego, jak 5G w Polsce prezentuje się dziś. Plus jest liderem w kontekście prędkości pobierania danych przez 5G Podczas gdy z powodu pandemii w całym naszym regionie aukcje pasm częstotliwości zostały opóźnione, Polacy wyjątkowo się guzdrzą na tle innych nacji z ponownym uruchomieniem tej procedury. Podczas gdy nasi operatorzy siedzą w limbo i muszą robić dobrą minę do złej gry, ich europejscy odpowiednicy ruszyli z kopyta; obecnie liderem w regionie jest założeń do 30 czerwca 2020 r. wszystkie kraje Unii Europejskiej miały mieć 5G na tzw. niskim paśmie (700 MHz; 703-733 MHz i 758-788 MHz), a przed 31 grudnia 2020 r. na pasmach średnim (3,6 GHz; 3400-3800 MHz) i wysokim (26 GHz; min. 1000 MHz w zakresie 24250-27500 MHz). Jak wiemy, tak się nie stało i w Polsce mamy 5G, ale na pasmach wykorzystywanych wcześniej na potrzeby LTE. Polska jako jedyny kraj w regionie nie przeprowadziła aukcji 5G i ma 5G na pasmach 2100 MHz i 2600 MHz. Pomimo faktu, iż to nieco ponad dwukrotnie więcej niż w przypadku sieci LTE, to jeśli spojrzeć na medianę prędkości pobierania 5G, jesteśmy na samym końcu tabeli z wynikiem 73,12 Mb/s (co biorąc pod uwagę to, że aukcja 5G się nie odbyła, nie powinno być żadnym zaskoczeniem). Dla porównania wspomniana Bułgaria ma wyniki rzędu 406,97 Mb/s, a wyprzedzające nas Czechy - 112,53 Mb/s. Słowenia i Chorwacja posunęły się naprzód i stały się jedynymi krajami, które zakończyły już aukcje pasma we wszystkich pionierskich pasmach 5G. W kwietniu 2021 r. słoweńska Agencja ds. Sieci i Usług Komunikacyjnych (AKOS) sfinalizowała sprzedaż częstotliwości w pasmach 700 MHz, 1500 MHz, 2100 MHz, 2300 MHz, 3500 MHz i 26 GHz. W sierpniu 2021 r. Chorwacki Urząd Regulacji Branży Sieciowej (HAKOM) sprzedał na aukcji częstotliwości z pasm 700 MHz, 3600 MHz i 26 GHz - czytamy w komunikacie Ookla Na naszym rynku liderem jest Plus w kontekście prędkości pobierania danych z użyciem sieci 5. generacji z wynikiem 167,37 Mb/s, który nie wypada wcale imponująco na tle innych operatorów w Europie. Play wygrywa z kolei pod względem dostępności, która mierzona jest jako odsetek użytkowników urządzeń obsługujących 5G, którzy spędzają większość czasu w sieciach Play ma najlepszą dostępność sieci, to wcale nie ma największego pokrycia zasięgiem. Liderem pod kątem pokrycia populacji również jest Plus z wynikiem 19 mln osób (ponad 50 proc.), a Play docierający do 13 mln ludzi (34 proc.) jest dopiero drugi w tabeli. Dalej znajdują się T-Mobile na trzecim miejscu (11 mln i 29 proc.) oraz Orange zaraz poza podium (6,3 mln i 17 proc.). Wedle badań 73,8 proc. polskich konsumentów może i zna termin 5G, ale ponad połowa badanych uważa, że jest ono... zagrożeniem dla zdrowia. Jako ciekawostkę można dodać, że jeśli chodzi o polskie miasta, to najszybszy internet 5G ma nie Warszawa, a Łódź (90,25 Mb/s). Liderem w regionie jest z kolei Sofia, co nie powinno być to oczywiście zaskoczeniem. W stolicy Bułgarii mediana prędkości pobierania danych przez 5G wynosiła w 1. kwartale 2022 r. aż 441,93 Mb/s, podczas gdy jej dostępność ustalono na poziomie 30 proc.
Całkowity poziom rozwoju cyfrowego Polski wynosi 98 punktów. Oznacza to, ze nasz kraj jest 2% poniżej średniej dla krajów Europy Środkowo-Wschodniej (EŚW). Najlepiej na tle reszty krajów regionu wypadamy pod względem cyfryzacji usług publicznych (113 punktów). Najbardziej leży w Polsce obszar kapitał ludzki (86 punktów).
Czy większość z nas mieszka w domach czy w mieszkaniach, w mieście, na wsi czy na przedmieściach? Jak wielu Polaków wynajmuje mieszkania, a ilu zdecydowało się na zakup własnego lokum obciążając je hipoteką? Informacje na ten temat można znaleźć na stronach Eurostatu. Porównywalne dane dla większości europejskich krajów można znaleźć za rok 2018. Dane za rok 2019 podały dotychczas nieliczne państwa, chociaż jest wśród nich Polska. Analiza oparta jest na danych za rok 2018, ale tam gdzie informacje dotyczą tylko Polski podawane są też dane za rok 2019. Jak mieszkają Polacy? Według danych Eurostatu większość z nas w roku 2018 mieszkała na wsi (41,1%), w mieście 34,4% a pozostałe 24,4% na przedmieściach wielkich miast i w małych miastach. Kluczem podziału jest tu gęstość zaludnienia. Na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat spada odsetek osób mieszkających w miastach i na wsi na korzyść mniejszych miast i przedmieść. Ponad połowa Polaków (55,8% ) mieszka w domach, w zdecydowanej większości są to domy wolnostojące – w takich domach mieszka 50,1%, a tylko 5,6% Polaków mieszka w domach w zabudowie bliźniaczej. Nie dziwi fakt, że 63% domów wolnostojących jest zlokalizowanych na wsi, 25% w małych miastach i na przedmieściach dużych miast, a tylko 12% na terenach wielkomiejskich. Zabudowa bliźniacza cieszy się większą popularnością w miastach, 30% spośród takich budynków zlokalizowanych jest w dużych miastach plus 29% w małych miastach i na przedmieściach dużych miast , na wsi 41% ale większość z nich prawdopodobnie w gminach sąsiadujących z większymi miastami. Od roku 2005 odsetek Polaków mieszkających w domach wolnostojących wzrósł z 44,4% do 51,9% w roku 2016, a w następnych stopniowo spada do 50,1% w roku 2018 i 49,5% w roku 2019. Zjawisko to nie występuje na obszarach wielkomiejskich, gdzie poziom jest stabilny i nie podlega większym zmianom, za to domów przybywa na obrzeżach mniejszych miast oraz na obszarach wiejskich. Udział osób mieszkających w mieszkaniach w Polsce w roku 2016 spadł do poziomu 42,5%. W roku 2005 było to 50,2% czyli na przestrzeni 12 lat zmniejszył się o 7,7 punkty procentowe. Tendencja ta zaczęła się zmieniać w 2017r. i kolejnych latach, udział mieszkań w zasobach mieszkaniowych rośnie, w 2018r. wynosił 44% a dostępne dane za rok 2019 mówią o wzroście do poziomu 44,6%. Eurostat podając dane na temat warunków mieszkaniowych wyodrębnia budynki mieszkalne wielorodzinne z liczbą mieszkań poniżej 10 i takie, w których jest 10 i więcej mieszkań. W budynkach wielorodzinnych, w których zlokalizowane jest 10 i więcej mieszkań, mieszkało 34,7% Polaków, 9,4% mieszkało w mniejszych budynkach gdzie mieszkań jest poniżej 10 szt. Lokalizacja nieruchomości mieszkaniowych w Polsce [2018r.] Ilu Polaków mieszka w domach wolnostojących, bliźniaczych i szeregowych a ilu w mieszkaniach w mniejszych i większych budynkach wielorodzinnych [2018r.] Polacy mieszkający w domach wolnostojących i bliźniaczych w latach 2005 - 2019 [%] Udział osób mieszkających w Polsce w mieszkaniach w budynkach wielorodzinnych w latach 2005 - 2019 [%] Nieruchomość mieszkaniowa własna czy wynajmowana? Prawie 3/4 gospodarstw domowych w Polsce mieszka w domu lub mieszkaniu, którego jest właścicielem, a nieruchomość nie jest obciążona hipoteką lub kredytem mieszkaniowym. W nieruchomości obciążonej hipoteką bądź kredytem mieszkaniowym mieszka 11,1% Polaków, a 16,0% wynajmuje dom lub mieszkanie. To dane za rok 2018. Wśród wynajmujących nieco mniej niż połowa (48%%) nie ma dzieci, a 52% wynajmujących ma pod opieką małoletnie dzieci. Jeśli chodzi o właścicieli nieruchomości mieszkaniowych, to gospodarstwa domowe z dziećmi na utrzymaniu przeważają, w 2018r. było ich ok. 55%, a te bez dzieci na utrzymaniu stanowiły niecałe 45%. Udział osób mieszkających w jednym gospodarstwie domowym z małoletnimi dziećmi w domach lub mieszkaniach własnościowych bez hipoteki w 2018r. wynosił 37,5% niemal tyle samo, co w roku 2007, choć w międzyczasie udział ten wahał się i w roku 2010 wynosił 42,6%. Odsetek osób z dziećmi mieszkających w nieruchomościach obciążonych kredytem hipotecznym bądź mieszkaniowym systematycznie rośnie, w 2007r. wynosił zaledwie 2,3% a w roku 2018 wzrósł do 8,8%. Dane za 2019 podają 9,5%. Udział rodzin bez dzieci mieszkających we własnej nieruchomości bez hipoteki od kilku lat utrzymuje się na poziomie 34 – 35%, natomiast tych z obciążeniem hipotecznym jest zdecydowanie mniej, ale ich odsetek systematycznie rośnie do 2,5% w 2018r. (2,7% w 2019r.). Status własnościowy nieruchomości mieszkaniowych w Polsce w 2018r. Rodziny z dziećmi mieszkające we własnych domach lub mieszkaniach bez hipoteki w Polsce Rodziny z dziećmi mieszkające we własnych domach lub mieszkaniach obciążonych hipoteką w Polsce Rodziny bez dzieci mieszkające we własnych domach lub mieszkaniach bez hipoteki w Polsce Rodziny bez dzieci mieszkające we własnych domach lub mieszkaniach obciążonych hipoteką w Polsce Jak mieszkają Europejczycy? W 2018r. 41,8% Europejczyków mieszkało w miastach, 31,2% w małych miastach i na przedmieściach wielkich miast, a pozostałe 27% na wsi. Najwyższy odsetek osób mieszkających w miastach występuje na Malcie (prawie 90%), najniższy zaś tylko 15,1% w Luksemburgu. W miastach i na przedmieściach najwięcej osób mieszka w Belgii – 53,7%. Na obszarach wiejskich mieszka najwięcej Litwinów – 54,3%. Ponad połowa Europejczyków 57,4% mieszka w domach a 41,9% w mieszkaniach. Jest to średnia dla 28 państw członkowskich UE i jest najbardziej zbliżona do sytuacji odzwierciedlającej warunki polskie. Najwięcej osób mieszka w domach w Irlandii (92,0%), w Wielkiej Brytanii (84,8%), w Norwegii (78,2%). Udział osób mieszkających w mieszkaniach najwyższy jest na Łotwie 66,2%, w Hiszpanii wynosi 64,9%, w Szwajcarii 62,5%. Najwięcej osób mieszka w domach zlokalizowanych w miastach w Wielkiej Brytanii 46,9%, na Malcie 39,7%, Holandii 36,9%,. Osoby mieszkające w domach w miastach i na przedmieściach wielkich miast stanowią aż 46,5% mieszkańców Belgii. Najwyższy odsetek osób mieszkających w domach zlokalizowanych na obszarach wiejskich występuje w Rumunii 44,2%, w Słowenii 40,3%, w Irlandii 40,0%. W domach wolnostojących mieszka 33,3% mieszkańców 28 państw członków UE i 24,1% w domach bliźniaczych i szeregowcach. Chociaż w Polsce niewiele osób mieszka w tzw. bliźniakach, w Europie są kraje gdzie jest ich więcej niż domów wolnostojących np. w Wielkiej Brytanii 60,8%, w Holandii 58,0%, w Irlandii 52,1%. Osoby mieszkające w mieszkaniach żyją w miastach i na przedmieściach, te zlokalizowane na wsi należą do mniejszości. W 2018r. w mieszkaniach w budynkach z mniej niż 10 mieszkaniami zamieszkiwało 18,1 % Europejczyków, w budynkach większych z 10 i większą liczbą mieszkań – 23,9%. Są państwa gdzie więcej osób żyje w budynkach wielorodzinnych mniejszych poniżej 10 mieszkań tj. Szwajcaria, Portugalia, Niemcy i takie gdzie więcej osób mieszka w budynkach wielorodzinnych z ponad 10 mieszkaniami np. Estonia, Bułgaria, Czechy, Łotwa, Słowacja, Hiszpania. Lokalizacja nieruchomości mieszkaniowych w Europie Rozkład ludności ze wzg. na typ nieruchomości mieszkaniowych w Europie Ilu Europejczyków mieszka we własnym domu lub mieszkaniu, ile nieruchomości obciążonych jest hipoteką? Średnia dla 28 państw UE jest następująca: 26,5% Europejczyków mieszka w nieruchomościach własnościowych obciążonych kredytem hipotecznym bądź mieszkaniowym, 42,8% w nieruchomościach własnościowych, domach lub mieszkaniach bez obciążenia hipotecznego, a 30,7% w nieruchomościach wynajmowanych. Najwięcej nieruchomości obciążonych hipoteką jest w Norwegii 60,1%, w Holandii 60,5%, w Szwecji 51,78%. Najwięcej osób mieszka w nieruchomościach bez obciążenia hipotecznego w Rumunii 95,3%, w Chorwacji 83,3% i w Bułgarii 80,9%. Najwięcej osób mieszka w nieruchomościach wynajmowanych w Szwajcarii 57,5%, w Niemczech 48,5%, w Austrii 44,6%, najmniej w krajach Europy Środkowej i Wschodniej. W 28 krajach UE podobna liczba rodzin ok. 35% mieszka we własnych nieruchomościach zarówno w gospodarstwach domowych z dziećmi na utrzymaniu jak i bez dzieci. Dzieci w gospodarstwie domowym nie mają również wpływu na odsetek osób wynajmujących nieruchomości i to dotyczy większości państw europejskich z wyjątkiem takich państw jak Niemcy gdzie mniej rodzin wychowujących dzieci wynajmuje nieruchomości 17,5% niż rodzin bez małoletnich dzieci – 31,1%. Status własnościowy nieruchomości mieszkaniowych w Europie źródło: opracowanie własne na podstawie danych Eurostat aktualizacja 09.01.2023 18:03. Litwini bogatsi od Polaków. Dane Eurostatu są dla nas miażdżące. 348. PKB przypadający na każdego Polaka wyniósł za 2021 rok 77 proc. średniej unijnej Photo by William Iven on Unsplash Z badań przeprowadzonych na zlecenie Rady Unii Europejskiej wynika, że rodzice, nauczyciele oraz dyrektorzy szkół zgadzają się, że wykorzystywanie technologii w nauczaniu jest niezbędne, by przygotować uczniów do życia i pracy w XXI wieku. Parlament Europejski i Rada UE wskazują, że umiejętność korzystania z technologii zalicza się do kluczowych kompetencji w procesie uczenia się przez całe życie. W ostatnich latach zarówno UE, jak i poszczególne kraje europejskie przygotowały raporty dotyczące jakości cyfryzacji edukacji. Zobaczmy, jak na tę chwilę prezentuje się stan wdrożenia technologii do szkół w Polsce i Europie. Wyposażenie klas i dostęp do Internetu Podstawą cyfrowej szkoły jest dostęp do niezawodnego internetu oraz sprzęt. Tymczasem wielu nauczycieli z krajów UE wskazuje, że największą przeszkodą w korzystaniu z technologii w szkołach jest brak stałego internetu, słabe wyposażenie, niewystarczająca liczba komputerów, tablic, tabletów i notebooków. Zgodnie z wizją UE do 2025 roku wszystkie europejskie szkoły będą miały dostęp do bezprzewodowego internetu. Dzięki temu w kolejnych latach będą coraz bardziej angażowały się w wykorzystywanie technologii w nauczaniu. Tymczasem dotychczasowe badania wskazują, że obecnie w Europie tylko ok. 35% uczniów uczęszcza do szkół podstawowych z dobrym wyposażeniem cyfrowym, czyli dostępem do szybkiego internetu, laptopów, komputerów, aparatów fotograficznych, tablic interaktywnych. Najgorzej jest na wsiach i w mniejszych miastach. W szkołach gimnazjalnych 52% uczniów ma dostęp do szerokopasmowego internetu i dobrej jakości sprzętu, a w szkołach ponadgimnazjalnych 72% uczniów. 20% uczniów z krajów UE nigdy nie korzysta z technologii w szkole. Istnieją spore różnice pomiędzy krajami. W Polsce ok. 37% uczniów ma dobry dostęp do sprzętu cyfrowego i internetu w szkołach podstawowych. W szkołach ponadpodstawowych 51%. Blisko 50% uczniów z różnych typów szkół deklaruje, że w ich szkołach nie są stosowane żadne cyfrowe technologie, a 27% uczniów nie ma w placówkach dostępu do internetu. Najlepiej są wyposażone technika, najsłabiej szkoły zawodowe. W rankingu najlepiej wypadają kraje skandynawskie, które są liderami pod względem wdrażania technologii. Przykładowo w Danii 90% uczniów i nauczycieli deklaruje wysoki poziom wyposażenia szkół w technologie. W Finlandii, Norwegii, Szwecji i Islandii jest jeszcze lepiej, ponieważ tam ponad 94% szkół jest dobrze przygotowanych do edukacji cyfrowej. Nie ma tam również istotnych różnic pomiędzy szkołami podstawowymi, gimnazjalnymi i ponadgimnazjalnymi. Największy problem z wyposażeniem szkół w technologie jest na Węgrzech i Cyprze, w Turcji, Grecji, Chorwacji, Bułgarii, Francji. Przygotowanie nauczycieli do nauczania z wykorzystaniem technologii Brak odpowiedniego sprzętu to tylko jeden z problemów na drodze do cyfrowej szkoły. Raport UE wykazał, że w wielu krajach nauczyciele mają niewystarczające przygotowanie pedagogiczne, by efektywnie wprowadzać technologie do programów nauczania. A szkolenia nauczycieli we wszystkich umiejętnościach cyfrowych są niezbędne, by technologie na stałe przyjęły się w szkołach. Szkoły rzadko wprowadzają obowiązek doszkalania się w tym zakresie, dlatego większość nauczycieli poświęca swój wolny czas na rozwijanie umiejętności cyfrowych. Tylko ok. 12-27% uczniów w Europie jest nauczanych przez nauczycieli, którzy uczestniczyli w obowiązkowych kursach z zakresu technologii informacyjno-komunikacyjnych. Większość nauczycieli raczej bierze udział w kursach podstawowych, wprowadzających do korzystania z internetu czy aplikacji. Rzadziej uczestniczą w bardziej zaawansowanych szkoleniach. Co więcej, z badań wynika, że 60% uczniów z krajów UE jest nauczanych przez nauczycieli, którzy we własnym zakresie angażują się w działania związane z rozwojem zawodowym w zakresie wykorzystywania technologii. W Estonii, Chorwacji, na Litwie i Łotwie ponad 80% nauczycieli jest zaangażowanych w osobiste uczenie się ITC. W Polsce na samokształcenie decyduje się ok. 69% nauczycieli. Zaledwie 9% nauczycieli uznaje, że ma bardzo dobre możliwości doskonalenia cyfrowych kompetencji w miejscu pracy. 42% ocenia je na poziomie dobrym, a 39 % dobrym. 10% nauczycieli przyznaje, że nie ma praktycznie żadnego wsparcia w rozwijaniu umiejętności w zakresie ITC. Jak wykorzystuje się technologie w szkołach europejskich? Wykorzystanie ICT w edukacji w dużej mierze zależy od doświadczenia i przygotowania nauczycieli w zakresie technologii cyfrowych. Z raportu UE wynika, że jeśli chodzi o tworzenie treści cyfrowych, to nauczyciele najpewniej czują się w podstawowych czynnościach, typu pisanie tekstów. Niewielu potrafi wykonywać bardziej złożone zadania, np. kodowanie. Dlatego tylko 6% uczniów w UE ma możliwość codziennego uczenia się z wykorzystywaniem kodowania. 79% uczniów szkół podstawowych i 76% ponadpodstawowych nigdy lub prawie nigdy nie miało do czynienia z kodowaniem. W Polskich szkołach najczęściej wykorzystywanym sprzętem na lekcjach jest komputer (34%). Na drugim miejscu tablica multimedialna (26%). Na trzecim miejscu jest smartfon (18%). Tylko 2% uczniów korzysta z tabletów. Bardziej zaawansowane narzędzia typu klocki do nauki programowania czy roboty są praktycznie niestosowane na lekcjach. Ponadto co piąty polski uczeń na lekcjach korzysta z własnego sprzętu. W Polsce prawie 40% ankietowanych nauczycieli deklaruje, że kilka razy w tygodniu wykorzystuje technologie na lekcjach. Ok. 30% robi to codziennie. Jednak, gdy przyjrzymy się bliżej, to okazuje się, że technologie na ogół stanowią tylko uzupełnienie tradycyjnych zajęć. Typowa lekcja z wykorzystaniem cyfrowych zasobów edukacyjnych polega na tym, że nauczyciel użytkuje sprzęt, a uczniowie są biernymi odbiorcami przekazywanych treści. Najczęściej uczniom przedstawia się prezentacje multimedialne, rzadziej inne materiały np. filmy, animacje, ilustracje, tabele. W drugiej kolejności wykorzystywane są podręczniki cyfrowe, materiały audio i interaktywne typu gry i quizy. Uczniowie najrzadziej korzystają z aplikacji mobilnych i e-booków. Mimo że polscy uczniowie deklarują chęć, 81% z nich nie ma możliwości samodzielnego tworzenia na lekcjach. Jeżeli już coś tworzą, to najczęściej prezentacje multimedialne w ramach prac domowych. Polskie szkoły mieszczą się w średniej europejskiej (Nie)pocieszające jest to, że na tle innych krajów europejskich, polskie szkoły nie wypadają źle pod względem jakości wdrożenia i stosowania technologii. Z tym że większość krajów boryka się z podobnymi problemami, czyli brakiem lub niską jakością sprzętu i oprogramowania, brakiem funduszy i wsparcia technicznego, a także trudnościami z podnoszeniem kwalifikacji w zakresie nauczania z wykorzystaniem technologii. Z pewnością daleko nam do krajów skandynawskich gdzie od lat skutecznie realizuje się działania mające na celu rozwój zawodowy nauczycieli. Standardem jest wyposażanie szkół w odpowiedni sprzęt oraz integrację technologii z edukacją. Wdrożenie cyfrowych technologii w szkołach nie jest łatwe. To długi i złożony proces wymagający wsparcia władz państwowych, ogromnego wkładu finansowego, oraz zmian w strukturach zarządzania edukacją. To proces, który wymaga zaangażowania wszystkich grup: uczniów, rodziców, nauczycieli i dyrektorów. Jeżeli sprawdzi się wizja UE, w kolejnych latach szkoły europejskie będą coraz lepiej przygotowywane do rozwijania kompetencji cyfrowych wśród uczniów i nauczycieli. Autorka: Joanna Szymańska Źródła: 2nd Survey of Schools: ICT in Education COUNTRY REPORT A study prepared for the European Commission DG Communications Networks, Content & Technology by: Poland Country Report, Bruksela 2019; 2nd Survey of Schools: ICT in Education Objective 2: Model for a ‘highly equipped and connected classroom, Publications Office of the European Union, Luksemburg 2019; 2nd Survey of Schools: ICT in Education Objective : Benchmark progress in ICT in schools, Publications Office of the European Union, Luksemburg 2019; Polska szkoła w dobie cyfryzacji. Diagnoza, Podsumowanie wyników badania zespołu badawczego Wydziału Pedagogicznego Uniwersytetu Warszawskiego i PCG Edukacja, Warszawa 2017; M. Plebańska, Cyfryzacja edukacji w opiniach i doświadczeniach środowiska szkolnego. Wyniki badań jakościowych, Akademia Finansów i Biznesu Vistula, Warszawa 2017; Communication from the Commission to the European Parliament, the Council, the European Economic and Social Committee and the Committee of the Regions, on the Digital Education Action Plan, Bruksela 2018. Inne teksty, które mogą cię zainteresować Komunikacja w sieci – jak to zrobić? Jedno spojrzenie na technologię w szkole i domu Świat sztuki cyfrowej. Wycieczka po narzędziach Ryc. 1.2. Polska na tle głównych jednostek tektonicznych Europy (wg Halickiego, niepublikowane, uzupełnione nowymi danymi) Platforma wschodnioeuropejska: 1 – tarcze, 2 – płyty (fundament krystaliczny przykryty pokrywą osadów epikontynentalnych); struktury fałdowe paleozoiczne: struktury kaledońskie: 3 – na powierzchni,
Najnowszy raport NIZP – PZH pokazuje słabości i mocne strony zdrowia polskiego społeczeństwa oraz jego uwarunkowania. Wprawdzie dłużej żyjemy, ale w dziedzinie zdrowia publicznego wiele należy jeszcze zrobić, by dogonić społeczeństwa europejskie. Otrzymane wyniki komentują najwybitniejsi polscy eksperci. Fot. PAP 1. Długowieczne Polki, mocno przeciętni Polacy Polki żyją już tylko 1,7 roku krócej niż wynosi średnia europejska - prawie 82 lata (średnia to ponad 83. Trochę brakuje im do długowiecznych Hiszpanek, które osiągają wiek ponad 86 lat. Najkrócej wśród mieszkanek Unii żyją Bułgarki – tylko 78,7 roku. Znacznie gorzej pod tym względem przestawia się sprawa Polaków, którzy średnio żyją niespełna 74 lata (73,8). To ponad 4 lata mniej niż wynosi przeciętna długość życia mieszkańców Unii Europejskiej (78,0) i prawie siedem lat mniej niż Szwedzi (80,6). Najszybciej w Unii umierają Litwini, żyją średnio 69,2 roku. W całej Unii obserwuje się zależność długości życia od wykształcenia – im wyższe, tym dłuższe życie, ale szczególnie silny jest ten trend w krajach dawnego bloku wschodniego. 30-letni Czesi z wykształceniem gimnazjalnym lub niższym mogą oczekiwać ponad 15 lat krótszego życia (15,2) niż ich rówieśnicy po studiach. W przypadku Polaków, różnica też jest spora: wynosi prawie 12 lat (11,9). W przypadku kobiet różnice te są znacznie mniejsze. Wykształcone 30 –letnie Estonki będą statystycznie żyły o ponad osiem lat (8,4) dłużej niż ich koleżanki z edukacją na poziomie gimnazjalnym lub niższym. Polki – nieco ponad 5 lat (5,1). Komentarz eksperta: Dlaczego osoby gorzej wykształcone żyją krócej? Prof. Artur Mamcarz, Kierownik III Kliniki Chorób Wewnętrznych i Kardiologii WUM w warszawskim szpitalu SOLEC: Osoby mieszkające na Pradze Północ w stosunku do mieszkańców Wilanowa mogą żyć nawet i 15 lat krócej. Steruje tym bardzo złożony mechanizm, zależny od poziomu wykształcenia, możności, a tak naprawdę wiedzy. Jak się patrzy na ulicę w Stanach, to się widzi grubych ludzi, a jak jedzie na amerykański kongres medyczny, to są prawie sami szczupli. Im człowiek bardziej wykształcony, tym bardziej zdaje sobie sprawę z ryzyka narażającego na choroby. Wśród osób lepiej wykształconych mniej jest palaczy, mniej jest patologicznie grubych – mniej choruje na cukrzycę 2. typu. Jeśli już na coś chorują, to nie protestują, tylko biorą leki, często modyfikują też tryb życia (dieta, ruch). I nie eksperymentują – jak już się lepiej poczują, to nie ich odstawiają. Z tego powodu osoby lepiej wykształcone, nie tylko medycznie, dłużej żyją. 2. Polacy umierają przedwcześnie na choroby układu krążenia, a Polki na raka Główną przyczyną przedwczesnej śmierci Polaków w wieku 25-64 są choroby układu krążenia. Liczba mężczyzn umierających z tego powodu od końca lat 90. XX wieku systematycznie spada, ale na tle średniej unijnej wciąż wypadamy jednak niekorzystnie. Nasi panowie prawie dwukrotnie częściej niż statystyczny Europejczyk umierają na choroby układu krążenia. (183,8 na 100 tys. u nas i 96,8 na 100 tys. w Europie.) Główną przyczyną przedwczesnej śmierci Polek w wieku 25-64 są nowotwory złośliwe. W tym przypadku na tle Unii nie wypadamy tak źle ( 115,9 przypadków na 100 tys. u nas i 93 na 100 tys. w Europie). Przyczyną przedwczesnej śmierci Polaków obydwu płci są też tzw. choroby naczyń mózgowych, czyli udary. Ich liczba systematycznie spada, jednak daleko nam jeszcze do wskaźników unijnych. (W Polsce wśród mężczyzn notuje się 30,1 przypadków zgonów z powodu tych chorób na 100 tys., a w Unii 15,9. Wśród Polek 13,3 na 100 tys., podczas gdy statystycznych Europejek – 8,5). Komentarz eksperta: Dlaczego mężczyźni umierają przedwcześnie znacznie częściej niż kobiety? Prof. Artur Mamcarz, Kierownik III Kliniki Chorób Wewnętrznych i Kardiologii WUM w warszawskim szpitalu SOLEC: Nie do końca potrafimy wyjaśnić to zjawisko. Kobiety są zapewne chronione przez hormony do mniej więcej 50. roku życia, kiedy przechodzą menopauzę. Hormony działają trochę jak leki: rozkurczają naczynia, mniej jest nadciśnienia, śródbłonek naczyniowy jest chroniony nawet wtedy, gdy inne czynniki są takie same jak u mężczyzn, np. podwyższony cholesterol czy palenie papierosów. 3. Nowotwory wciąż niebezpieczne W ciągu ostatniej dekady w Polsce nie odnotowano postępu w wyleczalności nowotworów złośliwych – zauważają autorzy raportu. Skutecznie daje się zwalczyć zaledwie 43 procent tego typu chorób, co plasuje nasz kraj w ogonie Europy. Podobnie jest na Łotwie (także 43 proc.), zaś gorzej jedynie w Bułgarii (40 proc.). Średnia europejska wynosi 55 procent. Najlepiej pod tym względem jest w Szwecji, gdzie wyleczalność raka wynosi aż 64 proc. Spośród nowotworów spotykanych wyłącznie u jednej z płci, warto wspomnieć raka prostaty, którego wyleczalność w Polsce wynosi zaledwie 74 proc., podczas gdy w Finlandii sięga ona 93 proc. Z kolei w przypadku raka szyjki macicy plasujemy się obok Bułgarii na ostatnim miejscu w Europie (53 proc.), podczas gdy na Islandii daje się wyleczyć 73 proc. przypadków tego nowotworu. Komentarz eksperta: Dlaczego w Polsce, w porównaniu z innymi krajami Europy, wyleczalność nowotworów jest tak niska? Dr Janusz Meder, prezes Polskiej Unii Onkologii: Obecna sytuacja jest wynikiem braku działań w przeszłości, kiedy została zaniechana lub zaniedbana powszechna ustawiczna edukacja prozdrowotna całego społeczeństwa oraz prewencja i profilaktyka nowotworowa. 40-50 proc. nowotworów można by uniknąć dzięki zmianie stylu życia i przyzwyczajeń. Powinniśmy wszyscy wykazywać „czujność onkologiczną” i pamiętać o złotej zasadzie 2-3 tygodni. Jeśli jakieś objawy lub dolegliwości leczone standardowymi środkami nie ustępują po tym czasie, należy zrobić badania w kierunku nowotworu. Inną sprawą są badania przesiewowe. Ludzie dostają zaproszenia, ale z nich nie korzystają, bo się boją, że wykryty zostanie rak. 70 procent chorych onkologicznie przychodzi za późno do lekarza. Podstawą w przypadku leczeniu nowotworów jest prewencja. Z wyliczeń Światowej Organizacji Zdrowia wynika, że każdego roku na świecie można by uratować 3,7 mln ludzkich istnień, gdyby poczynić odpowiednie inwestycje w strategie prewencji, wczesnego wykrywania i powszechnego dostępu do nowoczesnego leczenia chorych na nowotwory. W krajach o niskim i średnim dochodzie narodowym inwestycja w działania prewencyjne, szacowana na około 11 miliardów dolarów, spowodowałaby potencjalne oszczędności w środkach przeznaczanych na leczenie chorych na raka w wysokości około 100 miliardów dolarów. Sytuacja w Polsce ulega powolnej poprawie dzięki realizacji kolejnych narodowych programów zwalczania chorób nowotworowych, które z konieczności (zbyt małe nakłady finansowe na służbę zdrowia) mają ciągle charakter interwencyjny, łagodząc uprzednie zaniechania i zaniedbania. My, onkolodzy, z nieustającą nadzieją czekamy jednak na wdrożenie narodowego programu strategicznego (Cancer Plan), który przed 2 laty złożony został w Ministerstwie Zdrowia - wypracowany przez zespół kilkudziesięciu onkologów i innych ekspertów w dziedzinie ochrony zdrowia. 4. Polacy w depresji Depresja jest poważnym problemem społecznym i medycznym w całej Europie. Ogólne objawy depresji wykazuje ponad 5 proc. Polaków (5,4 proc.) – ok. 1,5 mln osób. Natomiast 2 proc. cierpi z powodu najbardziej nasilonych objawów tej choroby. Najzdrowsi są pod tym względem nasi południowi sąsiedzi Czesi (3,2 proc. chorych na depresję) i Słowacy (3,4 proc.). Zaskakujące jest, że największy odsetek osób skarżących się na tą chorobę odnotowuje się w zupełnie różnych miejscach Europy: na Węgrzech (10,5 proc.) i w Portugalii (10,3 proc.) Przyczyny tego stanu rzeczy nie są znane. W tym drugim kraju odnotowano również najwyższy odsetek kobiet z depresją – 14 procent. Polsce jest to 6,7 procent. Reguła, że kobiety są bardziej podatne na tą chorobę niż mężczyźni, powtarza się we wszystkich krajach europejskich. Średnia unijna w przypadku płci męskiej wynosi 5,5 proc., natomiast żeńskiej 8,0 proc. Tak jak w przypadku innych schorzeń, na depresję chorują częściej osoby z niższym wykształceniem. Szczególny rozziew widać w przypadku kobiet, gdzie zarówno w Polsce, jak i w Europie, te z wykształceniem gimnazjalnym i niższym, mają dwuipółkrotnie większą szansę na zachorowanie na depresję, niż te po studiach. /> Komentarz eksperta: Jak można zmniejszać poziom zachorowań na depresję w Polsce, czy któryś z krajów Europy ma sukcesy na tym polu? Prof. Łukasz Święcicki, kierownik II Kliniki Psychiatrycznej, Instytut Psychiatrii i Neurologii w Warszawie: Programy pozwalające zwalczać depresję prowadzono z powodzeniem w Niemczech, a przeciwdziałające samobójstwom - w Skandynawii. Nasze rozwiązania są podobne, ale nie korzystaliśmy bezpośrednio z rozwiązań niemieckich czy skandynawskich. Po pierwsze należy zająć się grupami zwiększonego ryzyka: kobietami w okresie okołoporodowym, młodzieżą pod koniec gimnazjum czy na początku liceum, osobami, u których już odnotowano wcześniej epizody depresyjne, ludźmi starszymi, z rozmaitego typu innymi schorzeniami. Należy prowadzić badania przesiewowe, a wszystkie kobiety po urodzeniu dziecka powinny wypełniać Edynburski Kwestionariusz Depresji Poporodowej, pozwalający zidentyfikować te z depresją poporodową. Wśród młodzieży proponujemy upowszechnienie Terapii CBT - poznawczo-behawioralnej w wersji elektronicznej, którą nazywamy „szczepionką przeciwdepresyjną”. Sprawdziła się ona w Australii. Uczniowie w ramach lekcji ściągają na tablety czy komputery interaktywny plik, który pomaga im walczyć z depresją. /> 5. Wrodzona kiła w natarciu? W przypadku kiły, europejska średnia zachorowań jest nieco wyższa niż w polska. Wielce niepokojące jest jednak to, że w latach 2010-2014 co roku w naszym kraju odnotowywano ponad 10 przypadków kiły wrodzonej (powodującej zniekształcenie dziecka). Przypadki kiły wrodzonej, czyli przekazywanej przez matkę dziecku, zgłaszane przez Polskę i Bułgarię, stanowią większość przypadków tej postaci choroby w całej Europie. Autorzy raportu podejrzewają, że w Polsce choruje prawdopodobnie znacznie więcej kobiet w wieku rozrodczym niż wynika to ze statystyk. Nieświadome swego stanu (kiła może przybrać postać utajoną) – przekazują ją potomstwu. Komentarz eksperta: Dlaczego kiła wraca w niektórych krajach Europy? Prof. Sławomir Majewski. Kierownik Kliniki Dermatologii i Wenerologii, Warszawski Uniwersytet Medyczny: Fakt, że średnia zachorowań na kiłę w Europie jest nieco większa niż średnia polska wynika z braku zgłaszania wszystkich przypadków tej choroby przez lekarzy, którzy mają taki obowiązek. Potwierdzeniem tego może być fakt, że z naszego ośrodka pochodzi około 30% wszystkich zgłoszeń przypadków kiły nabytej (i aż 65% zgłoszeń przypadków rzeżączki) co świadczy, że inne ośrodki w Polsce zgłaszają bardzo mało przypadków. Z całą pewnością statystyki są zaniżone i mamy znacznie więcej przypadków kiły niż zgłoszeń. Pozostaje otwartym pytanie czy wszystkie zgłoszone przypadki kiły wrodzonej były prawidłowo potwierdzone weryfikacją obecności przeciwciał w klasie IgM (niezbędny warunek rozpoznania). Należałoby sprawdzić czy wszystkie kobiety w ciąży, zgodnie z wymogami ustawowymi, są dwukrotnie badane w czasie ciąży w kierunku kiły. 6. Zatruta Polska, zagrożeni Polacy W Polsce głównym źródłem pyłów PM 2,5 uważanych za najbardziej szkodliwe jest przede wszystkim spalanie węgla i biomasy. Większość mieszkańców polskich miast oddycha powietrzem bardzo zanieczyszczonym, przekraczającym normy nie tylko zalecane przez Światową Organizacje Zdrowia, ale i znacznie bardziej pobłażliwą pod tym względem Unię Europejską. Przez to rośnie zachorowalność na raka płuc i choroby układu oddechowego oraz układu krążenia. Istnieją też dowody, że zanieczyszczenie powietrza spowalnia rozwój dziecka w łonie matki i zwiększa ryzyko przedwczesnego porodu. Prowadzone analizy pozwalają przypisać zanieczyszczeniu powietrza określone liczby przedwczesnych zgonów na 100 tys. mieszkańców. Najniższe wskaźniki notuje się w państwach Europy Zachodniej, a najwyższe w Wschodniej (gdzie powietrze jest najgorszej jakości.) Badania z 2013 roku dowodzą, że zanieczyszczenie powietrza przyczynia się do śmierci największej liczby osób na Ukrainie i Białorusi oraz w Bułgarii (powyżej 100), najmniejszej zaś (poniżej 20) w krajach skandynawskich – Norwegii, Szwecji, Finlandii i na Islandii. Średnia europejska wynosi 50 przypadków, w Polsce - 60. Pytanie do eksperta: Za jakie schorzenia odpowiadają zanieczyszczenia? Dr Piotr Dąbrowiecki z Kliniki Chorób Infekcyjnych i Alergologii w Wojskowym Instytucie Medycznym w Warszawie: Są silne dowody naukowe na to, że cząsteczki pyłów przenikając do organizmu przez ściany pęcherzyków płucnych mogą powodować reakcje zapalne. To dlatego, że pyły działają nie tylko na układ oddechowy, ale i uszkadzają układ krążenia, wywołują i nasilają miażdżycę naczyń krwionośnych, zwiększając śmiertelność z przyczyn sercowo-naczyniowych i z powodu raka płuca. Zanieczyszczone powietrze ma także wpływ na zaostrzenie objawów choroby u pacjentów z chorobą niedokrwienną serca, arytmią czy niewydolnością serca. To dlatego szacuje się, że narażenie przez kilka lat na drobne pyły może prowadzić do skrócenia oczekiwanego okresu życia o kilka miesięcy lub nawet kilka lat. 7. Nadwaga i otyłość cechą charakterystyczną Europejczyków Choć Polska nie należy do grupy pięciu krajów, w których otyłość i nadwaga stanowią największy problem, nie jest u nas w tej kwestii najlepiej. Wśród mężczyzn powyżej 18. roku życia zbyt dużo waży 68,2 proc., zaś w przypadku kobiet jest to 60,5 proc. Nadwaga i otyłość są definiowane za pomocą współczynnika BMI (uzyskuje się go przez podzielenie masy ciała w kilogramach przez kwadrat wysokości w metrach). To powszechnie stosowany miernik. BMI w wysokości 25-30 to nadwaga, powyżej 30 – otyłość. Największy problem z nadmiarowymi kilogramami mają w Europie Czesi, gdzie problem ten dotyka 72,8 proc. dorosłych mężczyzn i 61,8 kobiet. Najwięcej pań mających problem z wagą jest na Malcie – 63,7 procent. Teoretycznie w kwestii nadwagi i otyłości najlepiej jest w Estonii, ale przy wskaźnikach 64,2 proc. w przypadku męskiej części populacji i 56,9 żeńskiej nie można mówić o dużym zróżnicowaniu tych wskaźników w Europie. Dlaczego utrzymanie „zdrowiej” masy ciała jest takie ważne? Badanie Globalnego Obciążenia Chorobami umieszcza nadwagę na trzecim miejscu wśród najpoważniejszych czynników łącznego obciążenia chorobami (czyli jej obecność zwiększa ryzyko wystąpienia rozmaitych chorób) dla mieszkańców każdej części Europy. Komentarz eksperta: Dlaczego Europejczycy mają problem z utrzymaniem prawidłowej wagi ciała? Prof. Artur Mamcarz, Kierownik III Kliniki Chorób Wewnętrznych i Kardiologii WUM w warszawskim szpitalu SOLEC: To nie jest problem tylko Europejczyków, a całego świata. Kwestia braku potrzeby aktywnego ruchu, bo mamy tysiące ułatwień, nie ma więc żadnego powodu, żebyśmy się więcej ruszali. Wszędzie jeździmy samochodem albo innym środkiem komunikacji. Druga sprawa – wszechobecny dostęp do wysokokalorycznego jedzenia, którego obrazy bombardują nas cały czas. Człowiek wjeżdża do miasta, wszędzie są plakaty, włącza telewizor – reklamy. Producenci marzą tylko o tym, żeby zaspokoić konsumentów, wytarzają wafelki, batoniki, słodkie pączki. Nikt prawie nie reklamuje błonnika z warzyw ani soku z marchwi. Trzeba wiedzieć, że słodycze zaspokajają szybką potrzebę nagrody. Ten mechanizm można sobie wyrobić za pomocą ćwiczeń, podczas których wydzielają się hormony szczęścia – endorfiny. Ale to trwa długo. A tu można kupić batonik i po chwili mieć to samo. Jeśli człowiek nie wypracuje sobie zbilansowanych wydatków energetycznych, to tyje. Materiał opracowała Anna Piotrowska Cały raport można znaleźć tutaj:
Polska na tle Europy - RMF24.pl - Na ten moment mamy zaszczepione w Polsce 177 tys. 863 osoby w Polsce - poinformował w czwartek szef KPRM Michał Dworczyk. Do punktów szczepień - jak mówił
Wydarzenia ostatnich dwóch tygodni skupiły uwagę całego świata na nieuzasadnionej i absolutnie nieakceptowalnej agresji Rosji wobec Ukrainy (również cywilów!!!). Te działania wymagają natychmiastowej i bardzo solidarnej postawy całego świata. Pełnoskalowe działania wojenne w środku Europy w XXI wieku − to brzmi jak bardzo słaby żart rodem z science fiction. To niestety jednak fakt, który niszczy życie ludzkie. Rosja została obłożona niespotykanymi dotąd sankcjami, które razem z czysto ludzkim strachem spowodowały bardzo silne ruchy także na rynku Polska, z uwagi na swoją bliskość geograficzną z Ukrainą odczuwa te wahania wyjątkowo silnie, począwszy od waluty, przez rynek kapitałowy, skończywszy na cenie pieniądza. KNF ostrzega jednocześnie banki o wzroście stóp procentowych nawet o 5 punktów procentowych (Stanowisko UKNF ws. działań mających na celu ograniczenie poziomu ryzyka kredytowego z 7 marca 2022). Wykorzystajmy dostęp do najświeższych danych udostępnionych przez EFAMA − European Fund and Asset Management Association, i zobaczmy jak wyglądał na koniec ubiegłego roku (dwa miesiące przed rosyjską agresją na Ukrainę) na rynku funduszy inwestycyjnych w Europie i jak na jej tle przedstawiał się polski krajobraz instrumentów wspólnego inwestowania (na podstawie danych z serwisu analitycznego FundOnline). Bądźmy w kontakcie! Prosto na Twojego maila będziemy wysyłać skrót najważniejszych informacji ze świata finansów, powiadomienia o nowościach rynkowych, najnowsze oceny i raporty oraz codzienne notowania wybranych przez Ciebie funduszy inwestycyjnych. Ocena stanu faktycznego wg danych na jest dzisiaj o tyle istotna, o ile będzie stanowić benchmark do ponownej analizy rynku europejskiego i polskiego, tym razem w czasie trwania konfliktu zbrojnego (lub, o co stara się cały świat, już tuż po ustaniu działań wojennych) oraz tym samym oceny rzeczywistego wpływu wojny na siłę i kierunek ruchów kapitału na rynku funduszowym. Na początek jednak krótkie przypomnienie stosowanej nomenklatury i klasyfikacji funduszy (Tabela 1). Tabela 1: Klasyfikacja funduszy UCITS / non UCITS Porównania Polski na tle Europy dokonam w podziale na osobne ujęcie kwestii sprzedaży netto oraz aktywów. Taka kolejność uzasadniona jest o tyle, o ile to właśnie sprzedaż netto wskazuje na faktyczny popyt na fundusze, a wzrost wartości aktywów jest pochodną między innym właśnie salda wpłat i umorzeń. Zatem przeanalizujmy liczby. Sprzedaż netto w całym 2021 roku wyniosła w Europie 865,1 mld euro, co w stosunku do wartości aktywów zgromadzonych na koniec grudnia 2021 wyniosło 3,9%. Nowy biznes aż w 92% pochodził z funduszy typu UCITS (FIO, ETF) i jedynie w 8% z funduszy alternatywnych czyli AIF. W przypadku Polski saldo wpłat i umorzeń wyniosło w ubiegłym roku łącznie 14,4 mld zł, czyli 3,1 mld EUR (EURPLN=4,59; fixing NBP wg stanu na co stanowiło 0,36% udziału w europejskim rynku oraz 4,7% aktywów zgromadzonych na koniec ubiegłego roku w Polsce. Co równie istotne, w przypadku Polski struktura nowego biznesu była absolutnie odwrotna niż w Europie, to znaczy prawie 80% nowych środków netto pochodziło z funduszy alternatywnych i jedynie nieco ponad 20% to środki pozyskane w ramach funduszy UCITS, czyli FIO. Szczegółowe zestawienie dotyczące sprzedaży netto znajduje się w Tabeli 2 poniżej. Fundusze typu UCITS: EUROPA (798 mld EUR) Sprzedaż netto funduszy UCITS w Europie w 2021 roku ewidentnie nosiła symbol akcji. Równo 50% nowego biznesu pochodziło z tej właśnie grupy funduszy. Równie silne (po ok. 23%) były dwie kolejne grupy funduszy: to multi-assets (fundusz mieszane) oraz fundusze obligacji. POLSKA (0,65 mld EUR -> 0,08% Share of European Market; SoEM) Polscy inwestorzy, choć w dużo mniejszej skali zachowali się bardzo podobnie jak Europejczycy, to znaczy ponad 100% dodatniej wartości salda wpłat i umorzeń pochodziło właśnie z funduszy akcji. Drugie w kolejności, tak samo jak w Europie, były fundusze typu multi-assets. Ujemne saldo zanotowały fundusze obligacji oraz rynku pieniężnego (obligacji uniwersalnych). Fundusze typu NON UCITS/AIF: EUROPA (67, 1 mld EUR) Napływ nowego biznesu do funduszy alternatywnych w Europie pochodził w głównej mierze z funduszy absolutnej stopy zwrotu, funduszy surowcowych oraz funduszy typu multi-assets. POLSKA (2,5 mld EUR -> 3,7% SoEM) W Polsce, podobnie jak w Europie, dodatnie saldo wpłat i umorzeń pochodziło głównie z funduszy absolutnej stopy zwrotu oraz funduszy surowcowych, jednak największym motorem napędowym były fundusze aktywów niepublicznych oraz fundusze zdefiniowanej daty PPK. Podobnie jak w Europie, tak i w Polsce silną pozycję w pozyskaniu nowego biznesu zajęły fundusze typu multi-assets. Tabela 2: Wartość i struktura sprzedaży netto funduszy inwestycyjnych w Europie i w Polsce (stan na r.) Źródło: Opracowanie własne na podstawie EFAMA Investment Fund Industry Fact Sheet – December 2021 oraz serwisu FundOnline Wiedząc już, jak kształtowała się sprzedaż netto funduszy inwestycyjnych w Europie i w Polsce, czyli jaki był skład strumienia nowego biznesu, zobaczymy, na jakim poziomie i z jaką strukturą aktywów ta nowa fala napływów środków zostawiła rynek funduszy na koniec ubiegłego roku. Aktywa netto na koniec 2021 roku wyniosły w Europie 21 964,1 mld euro. Aktywa te w 64% ulokowane były w funduszach typu UCITS (FIO, ETF), zaś pozostałe 36% zainwestowane były w funduszach non UCITS/AIF. Aktywa polskiego rynku wyniosły na koniec ubiegłego roku 301,6 mld zł, czyli 65,7 mld EUR (EURPLN=4,59; fixing NBP wg stanu na co stanowi 0,3% udziału w europejskim rynku. Per analogiam do sprzedaży netto, w przypadku Polski struktura aktywów jest odwrotna do tej odnotowanej na tle całej Europy, a mianowicie 62% aktywów netto ulokowanych jest w funduszach alternatywnych, zaś mniej niż 40% aktywów pochodzi z funduszy UCITS. Szczegółowe zestawienie dotyczące aktywów znajduje się w Tabeli 3 poniżej. Fundusze typu UCITS: EUROPA (13 949 mld EUR) Aktywa netto funduszy UCITS w Europie w 2021 roku, podobnie jak sprzedaż netto, zdominowane były przez fundusze akcyjne. Ponad 44% aktywów pochodziło z tej właśnie grupy funduszy. Drugą w kolejności grupę stanowią fundusze obligacji (24,4%). Struktura aktywów naśladuje zatem w dużej mierze strukturę sprzedaży netto. POLSKA (24,9 mld EUR -> 0,18% Share of European Market; SoEM) Polscy inwestorzy są dużo bardziej zachowawczy niż reszta Europejczyków. Prawie 34% aktywów zgromadzonych było bowiem w funduszach obligacyjnych, zaś kolejne 24% w funduszach rynku pieniężnego. W funduszach akcyjnych i mieszanych zgromadzonych było łącznie jedynie nieco ponad 40% (vs Europa 62%). Fundusze typu NON UCITS/AIF: EUROPA (8 015 mld EUR) Europejskie aktywa funduszy alternatywnych zdominowane są przez fundusze absolute return i fundusze surowcowe. Warto zwrócić uwagę na bardzo duży udział funduszy mieszanych w tej grupie aktywów. Stanowią one aż 26% (w Polsce jedynie 10%). POLSKA (40,8 mld EUR -> 0,5% SoEM) Polski rynek funduszy alternatywnych nosi symbol funduszy aktywów niepublicznych oraz funduszy zdefiniowanej daty PPK. Stanowią one prawie 64% wszystkich aktywów funduszy alternatywnych. Symptomatyczny jest niski udział funduszy akcyjnych w tej grupie funduszy, tj. niespełna 7% vs 14% w Europie. Równie godny uwagi jest fakt szczątkowego udziału funduszy nieruchomości (0,3%), który jest ponad 40 mniejszy niż ten odnotowany na rynku europejskim. Tabela 3: Wartość i struktura aktywów funduszy inwestycyjnych w Europie i w Polsce (stan na r.) Źródło: Opracowanie własne na podstawie EFAMA Investment Fund Industry Fact Sheet – December 2021 oraz serwisu FundOnline Znając już szczegółową wartość i strukturę sprzedaży netto oraz aktywów w podziale na fundusze UCITS i non UCITS/AIF, zamykając klamrą tę analizę, spójrzmy na Wykres 1 i postawmy ostatnie wnioski. Fundusze UCITS w Europie zdominowane są przez rozwiązania akcyjne; w Polsce zaś przez fundusze obligacyjne Fundusze AIF w Europie zdominowane są przez fundusze surowcowe, absolutnej stopy zwrotu oraz fundusze mieszane, w Polsce zaś przez fundusze aktywów niepublicznych oraz fundusze zdefiniowanej daty PPK Wykres 1: Struktura aktywów UCITS / non UCITS (AIF) – stan na r. Analizę tę powtórzę po publikacji danych przez EFAMA za marzec 2022 (czyli w czerwcu br.). Wówczas zaobserwować będzie można, jaki faktyczny wpływ na rynek funduszowy w Europie i w Polsce ma wojna w Ukrainie. Niemniej wyrażam głęboką nadzieję, że do tego czasu już dawno przestanie być ona faktem i Rosja wróci do języka dyplomacji. Grzegorz Kaliszuk, Dyrektor Departamentu Produktów Inwestycyjnych w Phinance
Z raportu NFZ wynika, że w 2019 roku leki przeciwdepresyjne (refundowane i nierefundowane) wykupiło ogółem 3,8 mln osób. Zachorowania na depresję. Polska na tle Europy. Według danych Institute for Health Metrics and Evaluation (IHME) na Uniwersytecie Waszyngtońskim, w 2017 roku z powodu depresji cierpiało 2,8 proc. Polaków, czyli o 0
Biorąc pod uwagę cały okres pandemii, Polska ma drugi w Europie średni odsetek nadmiarowych zgonów - wynika z najnowszych danych Eurostatu. Natomiast w samym październiku zajmowaliśmy dziesiąte miejsce wśród analizowanych listopadzie odnotowano w Polsce 49 332 zgonów - o ponad 10,5 tys. więcej niż w październiku. Jak informowaliśmy w Konkret24, był to powód, dla którego listopad był najgorszym miesiącem czwartej fali pandemii. Wysokie statystyki zgonów notowane są też w innych krajach Unii Europejskiej - szczególnie w państwach Europy Środkowo-Wschodniej. Eurostat na bieżąco publikuje dane o nadmiarowych zgonach w krajach Unii Europejskiej i Europejskiego Stowarzyszenia Wolnego Handlu (EFTA) - najnowsze, opublikowane 14 grudnia dane uwzględniają październik tego z nich, że biorąc pod uwagę cały okres pandemii - od marca 2020 roku - Polska ma drugi wśród analizowanych krajów Europy średni odsetek nadmiarowych zgonów. Od sierpnia nasze wyniki były już lepsze niż średnia dla UE. W samym październiku odsetek ten wyniósł 14,4 proc. i Polska zajmowała dziesiąte miejsce wśród wszystkich krajów ujętych w zalewa fala zgonów. Opozycja apeluje do rządu o zdecydowane działania Video: Fakty po południu TVN24W ostatnich miesiącach dane Eurostatu dla Polski są lepsze na tle notowanych w całej Unii Europejskiej. Podczas drugiej i trzeciej fali pandemii wskaźniki dla Polski znacząco przekraczały średnią unijną. W szczycie drugiej fali, czyli w listopadzie 2020 roku, w Polsce według Eurostatu średni odsetek nadmiarowych zgonów wyniósł 97 proc., a w całej UE - 40 proc. W szczycie trzeciej fali, czyli kwietniu tego roku, w Polsce było 65,3 proc. nadmiarowych zgonów, a w całej UE - 20,9 sierpnia średni odsetek nadmiarowych zgonów notowanych w Polsce był już niższy od średniej dla całej Unii. W październiku wyniósł 14,4 proc., podczas gdy średnia dla UE wyniosła 17 odsetek nadmiarowych zgonów w kolejnych miesiącach pandemii: Polska i średnia dla krajów Unii Europejskiej Foto: EurostatNadmiarowe zgony - czym sąPrzypomnijmy: nadmiarowe zgony to różnica między liczbą zgonów w danym okresie a średnią liczbą zgonów z analogicznych okresów w ostatnich kilku latach - zwaną poziomem odniesienia. Nadmiarowe zgony lepiej podawać jako odsetek, czyli średnią wzrostów zgonów. Wyraża on zmianę liczby zgonów (dynamikę) wobec poziomu odniesienia. Wszystko przez ograniczenia związane z porównywaniem sytuacji w różnych regionach czy krajach: czym innym jest np. 100 tys. nadmiarowych zgonów w małym Luksemburgu, a czym innym w Chinach. Stąd lepiej podawać wartości procentowe. Eurostat publikuje dane o odsetku nadmiarowych zgonów w każdym miesiącu pandemii w porównaniu do średniej z czterech lat: czego wykorzystuje się obserwację nadmiarowych zgonów w epidemiologii? By ustalić, czy sytuacja zdrowotna ludności jest stabilna i czy występują zjawiska, które wpływają na umieralność. Statystyki umieralności to najbardziej wiarygodne dane demograficzne i dobra miara oceny sytuacji zdrowotnej w krajach, gdzie prowadzona jest kompletna rejestracja październiku Polska 10. w UE i EFTAŚredni odsetek nadmiarowych zgonów dla całej Unii Europejskiej wahał się od 8,7 proc. w sierpniu do 17 proc. w październiku tego roku. Statystyki są jednak różne w poszczególnych krajach, co kolejny już raz w swojej analizie podkreślają eksperci Eurostatu. Zwracają uwagę na wysokie wartości wskaźnika w październiku w Rumunii (110,1 proc.), Bułgarii (73,3 proc.), na Łotwie (50,7 proc.) i Litwie (42,3 proc.). Odsetek ten przekroczył 20 proc. również w Estonii, Grecji, Słowacji, Chorwacji i Słowenii. W Polsce, jak pisaliśmy wyżej, wynosił 14,4 zgony w październiku 2021 roku Foto: Konkret24 / EurostatUjemne wskaźniki zanotowano w Liechtensteinie (-18,4 proc.), Islandii (-1,8 proc.) i w Szwecji (-0,3 proc.). Oznacza to, że w październiku w tych krajach było mniej zgonów niż w okresie bazowym. Z kolei we Włoszech i w Szwajcarii wskaźnik nie przekroczył 5 wziąć pod uwagę średni odsetek nadmiarowych zgonów w ostatnich trzech analizowanych miesiącach (sierpień-październik), Polska jest na miejscu 18. z wartością 10,1 proc. Najwyższy średni odsetek w tym czasie zanotowano w Rumunii (48,1 proc.), dalej w Bułgarii (47,6 proc.) i w Cyprze (33,4 proc.). Wartości powyżej 20 proc. stwierdzono również w Litwie, Grecji i w zgony od sierpnia do października 2021 roku Foto: Konkret24 / EurostatŚredni odsetek nadmiarowych zgonów w okresie sierpień-październik był ujemny tylko w Liechtensteinie (-11 proc.). Natomiast niższy niż 5 proc. był: w Szwecji (0,9 proc.), Islandii (1,3 proc.), na Węgrzech (2,8 proc.), Czechach (4 proc.), Belgii (4,2 proc.) i w Luksemburgu (4,9 proc.).Od początku pandemii: Polska druga w zestawieniuJeśli chodzi o dane Eurostatu za cały okres pandemii - od marca 2020 roku do października 2021 roku - średni odsetek nadmiarowych zgonów wyniósł w Unii Europejskiej 13,2 proc. Natomiast w Polsce - 22,6 proc. Jest to druga najwyższa wartość wśród krajów UE i EFTA. Najwyższy średni odsetek w tym okresie miała Bułgaria (25,6), na trzecim miejscu była Rumunia (21,6 proc.). Średni odsetek wyższy niż 20 proc. był również na Słowacji i w zgony od marca 2020 do października 2021 roku Foto: Konkret24 / EurostatŚredni odsetek nadmiarowych zgonów poniżej 5 proc. miały: Norwegia (0,2 proc.), Islandia (1,6 proc.), Dania (3,7 proc.) i Finlandia (4,8 proc.).Źródło: Konkret24; zdjęcie: Martin Divisek/PAP/EPA
Rynek pracy w Polsce na tle Unii Europejskiej - 2022. PDF. Autor: Departament Rynku Pracy Data publikacji: 15.05.2023 Data modyfikacji: 15.05.2023 Wyświetleń: 436. Polska gospodarka należy do najszybciej rozwijających się w Europie i jest 8 największą gospodarką „Starego Kontynentu”. Polska jest krajem przemysłowym i rolniczym, ważnym dostawcą wielu wyrobów, a jednocześnie krajem coraz ważniejszym w gospodarce światowej i jednym z kluczowych gospodarczo krajów Unii Europejskiej. Spis tematów (kliknij na temat, aby przejść do strony) Gospodarka Polski na tle Europy I Warunki rozwoju rolnictwa w Polsce Co znajdę w tym temacie? Przyrodnicze warunki rozwoju rolnictwa w Polsce Pozaprzyrodnicze warunki rozwoju rolnictwa w Polsce Warunki rozwoju rolnictwa w Polsce, a warunki rozwoju rolnictwa w Europie II Uprawa roślin i chów zwierząt w Polsce Co znajdę w tym temacie? Uprawa roślin w Polsce Chów zwierząt w Polsce Produkcja rolna w Polsce, a produkcja rolna w Europie III Przemysł w Polsce Co znajdę w tym temacie? Pojęcie i struktura przemysłu Polski przemysł w okresie PRL Przemiany strukturalne w Polskim przemyśle Polski przemysł kiedyś i dziś Okręgi przemysłowe w Polsce IV Usługi w Polsce Co znajdę w tym temacie? Pojęcie i podział usług Transport w Polsce Łączność w Polsce Znaczenie transportu i łączności dla życia i rozwoju gospodarczego V Rozwój gospodarki morskiej w Polsce Co znajdę w tym temacie? Transport morski w Polsce Przemysł stoczniowy w Polsce Rybołówstwo morskie w Polsce Przetwórstwo owoców morza w Polsce Możliwości rozwoju gospodarki morskiej w Polsce VI Walory turystyczne Polski Co znajdę w tym temacie? Walory przyrodnicze Polski Walory kulturowe Polski Lista Światowego Dziedzictwa UNESCO Ruch turystyczny w Polsce VII Gospodarka Polski na arenie międzynarodowej Co znajdę w tym temacie? Polska w rankingach społeczno-gospodarczych Sukcesy Polaków w życiu społeczno-gospodarczym Sukcesy polskich przedsiębiorstw na arenie międzynarodowej Twój wpływ na rozwój społeczno-gospodarczy i kulturowy Polski Słownik Przejdź do słownika (kliknij) Aparat pojęciowy w tym dziale (kliknij aby rozwinąć definicję): W opracowaniu.
nego spadku PKB. Na dotkliwość skutków gospodarczych pandemii wskazuje fakt, iż z takim zjawiskiem Europa nie miała do czynienia nawet podczas ostatniego globalnego kryzysu fi nansowego w 2008 r. Polska na tle innych krajów Wspólnoty ma szanse poradzić sobie z kryzysem znacznie lepiej, chociaż oznacza to spadek o 4,6% PKB.
Jak zmieniają się obecnie ceny nieruchomości? Gdzie warto inwestować? Jak wygląda Polska na tle rynku mieszkaniowego Europy? Kryzys ekonomiczny wbrew pozorom wywarł także dobry wpływ na ceny mieszkań na starym kontynencie. Eksperci: polski rynek nieruchomości pozostawia wiele do życzenia Analitycy z firmy Deloitte zwracają uwagę, że na tle rynku mieszkaniowego Europy Polska nadal nie wypada najlepiej. Polak, który chce kupić na własność 70-metrowe mieszkanie musi w tym celu odkładać przez 8,5 roku kwotę równą średniej pensji w naszym kraju. W tym samym czasie Duńczykowi wystarczy oszczędzanie przez 2,5 roku. Jak wynika z niedawnego raportu dysproporcji jest więcej. W Polsce na tysiąc mieszkańców przypada jedynie 351 lokali mieszkalnych, to mniej niż średnia europejska wynosząca 355 mieszkań. Równocześnie Hiszpania, Francja i Włochy, które zdają się być dość mocno dotknięte problemami finansowymi notują największy wzrost na rynku nowych mieszkań. Pod tym względem Polska dogania Europę. W naszym kraju, podobnie jak w Belgii czy Włoszech w ubiegłym roku liczba nowych mieszkań trafiających na rynek dorównywała średniej europejskiej. Im dalej na Zachód tym więcej pokoi W krajach Unii Europejskiej dwie piąte nieruchomości mieszkalnych stanowią mieszkania z liczbą pokoi powyżej pięciu. Największe lokale znajdziemy w Niemczech, Hiszpanii i Wielkiej Brytanii. Kraje, które niedawno dołączyły do wspólnoty mogą pochwalić się najmniejszymi mieszkaniami, dwu- lub trzypokojowymi. Oprócz Polski są to miedzy innymi Czechy oraz Węgry. W Polsce niemal połowa mieszkań ma nie więcej niż trzy pokoje. Utrzymanie mieszkania w Polsce jest tanie Polska na tle rynku mieszkaniowego Europy wypada bardzo dobrze gdy porównamy średnie koszty utrzymania nieruchomości. W całej Unii koszt utrzymania gospodarstwa domowego (czynsz, remonty) wynosi średnio niemal sześć tysięcy Euro. W naszym kraju jest to niewiele ponad 2300 Euro. Najmniej utrzymanie nieruchomości kosztuje na Węgrzech i stanowi około jedną trzecią średniej unijnej. Najwięcej na utrzymanie swoich domów w ubiegłym roku musieli wydać Francuzi – około 9800 Euro. Luksusowe nieruchomości w atrakcyjnych cenach, ale nie w Polsce Do niedawna na reprezentacyjny apartament gdziekolwiek poza granicami Polski mogły sobie pozwolić jedynie osoby z zasobnym portfelem. Dynamika rynku mieszkaniowego Europy sprawiła, że teraz o wiele lepiej można zainwestować wolne środki za granicą niż w kraju. Przeglądając internetowe oferty możemy zauważyć, że kawalerka w Warszawie kosztuje obecnie około 350 – 400 tysięcy złotych. Tymczasem luksusowy dziewięćdziesięciometrowy apartament na hiszpańskim wybrzeżu możemy kupić za taką samą kwotę. Jeśli dobrze poszukamy to za mniej niż sto tysięcy Euro uda nam się kupić nawet dwa 70-metrowe lokale w bułgarskim Słonecznym Brzegu. Serwisy branżowe podkreślają, że o wiele lepsze mieszkania w cenach porównywalnych lub niższych od tych w stolicy Polski kupimy na przykład w Berlinie. Pięćdziesięciometrowy apartament, który zadowoli nawet najbardziej wymagających kosztuje niewiele ponad 50 tysięcy Euro. W centrum Warszawy takie mieszkanie kosztuje nawet milion złotych. Jeśli ktoś lubi wypady z Wielką Wodę to w cenie warszawskiej kawalerki może nabyć na przykład apartament o powierzchni od osiemdziesięciu do stu metrów w atrakcyjnej lokalizacji na Florydzie. Niektóre apartamenty znajdują się także w zamkniętych, chronionych i dobrze wyposażonych osiedlach nad samym oceanem. Jeszcze taniej jest w Brazylii, gdzie wbrew pozorom życie nie jest droższe niż w Europie. Na starym kontynencie poza Bułgarią i Hiszpanią atrakcyjne oferty znajdziemy również w Chorwacji, która z roku na rok zyskuje na popularności nie tylko wśród turystów. To lokalizacja szczególnie warta rozważenia, ponieważ po przyszłorocznej akcesji tego kraju do Unii Europejskiej ceny nieruchomości mogą poszybować w górę, a mieszkania staną się atrakcyjną lokatą kapitału. Plusy i minusy Polska na tle rynku mieszkaniowego Europy na chwilę obecną nie zachwyca tak jak w przypadku nieruchomości biznesowych, ale przyciąga inwestorów niskimi kosztami utrzymania mieszkań oraz życia. Z jednej strony rynek oferuje małe mieszkania w atrakcyjnych lokalizacjach, ale z drugiej bardzo często są one drogie w porównaniu z wielkimi stolicami europejskimi. Szansy na poprawę obecnej sytuacji należy upatrywać w stale zwiększającej się liczbie nowych mieszkań oddawanych do użytku w naszym kraju.

Polska gospodarka wyróżnia się w tym roku na plus na tle Europy. Przejmujemy co ósme nowe miejsce pracy w Unii. Jednak już żaden kraj nie może się z nami równać pod względem tego, co

Dziedzina nauki, która zajmuje się badaniem i opisywaniem ludności świata pod względem liczebności, rozmieszczenia, struktury wieku i płci, migracji oraz innych cech, to geografia ludności. Obecna POPULACJA ŚWIATA – NA ŻYWO; Kraje europejskie według liczby ludności (2021); Liczba ludności świata wynosi ponad 7,9 mld, a Europy ok. 748 mln. Według prognoz demograficznych w 2025 r. na świecie będzie żyło ok. 8 mld ludzi. Pod względem liczby ludności Polska, licząca 38,1 mln mieszkańców, zajmuje 35. miejsce na świecie i 8. w Europie.
Polska na tle Europy. W Polsce jedną z podstaw badania religijności są dane dotyczące dominicantes (czyli osób uczestniczących w niedzielnej liturgii) i communicantes (czyli osób przyjmujących Komunię św.). Dotyczą one jednak wyłącznie katolików.
Ceny paliw w Polsce są jednymi z najniższych w Europie, jeśli patrzymy na nie czysto walutowo, bez odniesienia do zarobków. A co, gdy dodamy do tego kontekst gospodarczy? W 2022 r. mieszkaniec Luksemburga może przejechać samochodem ok. 500 km za swoją dzienną pensję, a Polak tylko 160 km. Cena paliwa w danym kraju nie mówi wszystkiego. Kluczowe są zarobki | Foto: Ilona Lablaika / Shutterstock Ceny paliw skoczyły w 2022 r. w całej Europie i tym samym jej mieszkańców stać na coraz mniej płynu w baku Cena benzyny w Polsce jest na 5. miejscu w ogólnoeuropejskim zestawieniu Dzienna minimalna pensja pozwala Polakowi na przejechanie 164 km Bułgarowi starczy jedynie na 84 km, a Luksemburczykowi na prawie 500 km Wyliczenia są różne w zależności od typu paliwa Więcej takich informacji znajdziesz na stronie głównej Jak kosztowne jest podróżowanie autem osobowym po Europie podczas kryzysu paliwowego? Eksperci sprawdzili to na podstawie danych Eurostat i Komisji Europejskiej. Okazuje się, że ceny paliw w poszczególnych krajach europejskich różnią się między sobą znacząco. Przykładowo benzyna na Węgrzech jest o połowę tańsza niż w Holandii. Jednak mieszkańcy Holandii tankując bak za swoje dzienne zarobki, dojadą dużo dalej. W 2022 r. w każdym kraju europejskim minimalne wynagrodzenie brutto wzrosło w porównaniu do roku ubiegłego. Największe podwyżki pensji dotyczyły takich państw jak Węgry (26,6 proc.), Litwa (17,7 proc.) i Czechy (16,6 proc.). Żaden z wymienionych krajów nie może jednak pochwalić się najwyższą w Europie pensją. Pod tym względem prym wiedzie Luksemburg, którego mieszkańcy w 2022 r. dziennie zarabiają czterokrotnie więcej niż np. Węgrzy (po przeliczeniu na złotówki) i siedmiokrotnie więcej niż najbiedniejsi Bułgarzy. Minimalne dzienne wynagrodzenie w UE | Czy w krajach, gdzie zarabia się najwięcej, ceny paliw również są najwyższe? W większości przypadków — tak. Z reguły najtańsze paliwa tankują mieszkańcy Europy Środkowo-Wschodniej. Oni także zdecydowanie najmniej zarabiają. W takim zestawieniu Polska zajmuje 9. miejsce (na 21 państw) pod względem najniższych minimalnych dziennych zarobków brutto. Ratuje nas jednak stosunkowo niska cena benzyny (5. miejsce w UE). Czytaj także w BUSINESS INSIDER Dysproporcje w odległości, jaką pokonają samochodem za swoje dzienne zarobki mieszkańcy poszczególnych krajów, są ogromne. Dzienna minimalna pensja brutto w 2022 r. Bułgara pozwala mu na zakup benzyny Pb 95 (w cenach lokalnych) tylko na 81 km trasy. Polak pojedzie dalej — 164 km. Mieszkaniec Luksemburga może natomiast wyruszyć na trasę prawie 500 km. W ubiegłym roku obywatele poszczególnych państw mogli przejechać za swoją dzienną wypłatę od 25 km (Chorwacja) do nawet 218 km więcej (Luksemburg). Wyjątek stanowią mieszkańcy Węgier i Malty, którzy pokonują obecnie nieco dłuższą niż w roku ubiegłym trasę (odpowiednio o 34 km i o 3 km). Pb95 w UE | Jeszcze większe różnice w pokonywanych dystansach w 2022 r. za minimalną krajową widać na przykładzie diesla. W porównaniu do zeszłego roku poszczególni Europejczycy są zmuszeni do skrócenia planowanej podróży od 44 km (Chorwacja) do 407 km (Luksemburg). Zobacz także: Analitycy: paliwa tanieją, tylko diesel się wyłamał On w UE | Największe odległości w 2022 r. mogą przejechać właściciele pojazdów napędzanych LPG. Mieszkańcy najbogatszego Luksemburga przejadą za równowartość swoich dziennych zarobków brutto aż 1315 km, choć i tak będzie to dystans krótszy o 410 km niż w 2021 r. LPG w UE | Polacy wykupią w tym roku niestety znacznie mniej LPG niż Luksemburczycy – paliwa starczy im zaledwie na 387 km. Dla porównania Niemiec za swoje minimalne dzienne zarobki brutto opłaci prawie dwukrotnie dłuższą podróż (719 km). Zobacz także: Lewica ma pomysł jak obniżyć ceny paliw o ponad złotówkę. "Orlen nie zaprzeczył tym liczbom" Twórcy zestawienia zastrzegają jednak, że należy pamiętać, że wynagrodzenie brutto nie jest tym, które pracownicy otrzymują na tzw. rękę. W każdym kraju funkcjonują inne obowiązki podatkowe, więc ostateczna minimalna wypłata netto dla każdego państwa, będzie inna. Tym samym zmniejszyłaby się ilość zatankowanego przez Europejczyków paliwa. Eksperci sprawdzili także, jak daleko na zachód dojadą mieszkańcy poszczególnych państw Europy, jeśli zatankują zbiornik paliwa benzyną (Pb 95) za równowartość ich dziennego minimalnego wynagrodzenia brutto. W analizie peleton wyrusza z jednego miejsca — z Warszawy i rusza autostradą A2 w stronę Niemiec. | Okazuje się, że tylko obywatel Luksemburga otrzymuje pensję dzienną, która wystarczy na opłacenie podróży poza granice Polski (Briesen, Niemcy). Warszawiak dojedzie tymczasem co najwyżej do Kozanek Wielkich (woj. łódzkie), a Bułgar tylko do Łyszkowic. "W ubiegłym roku najbogatszy w UE mieszkaniec Luksemburga mógłby dojechać za swoje dzienne zarobki znacznie dalej, bo aż do Ingersleben w Niemczech, a nie tylko tuż za granicę naszego kraju. Polakowi natomiast starczyłoby benzyny na dojazd do Osieczy Pierwszej w woj. wielkopolskim" — czytamy.
Choć wydawać by się że w Polsce jest wiele lasów, okazuje się, że to przeciętny wynik w Europie i na świecie. Mimo wszystko, lasy odgrywają ważną rolę środowiskową i gospodarczą w Polsce. Spis tematów (kliknij na temat, aby przejść do strony) Środowisko Polski na tle Europy XI Formy ochrony przyrody w Polsce. 1.
Z badań IRG SGH wynika, że w czwartym kwartale 2021 r. polska gospodarka zwalnia. Pogorszenie się koniunktury odnotowano w przemyśle przetwórczym, budownictwie i handlu. Pogorszyły się także nastroje gospodarstw domowych. Tylko w sektorze bankowym miała miejsce poprawa. Zarówno przedsiębiorcy jak i konsumenci obawiają się dalszego wzrostu cen. Sygnały spowolnienia pojawiły się już w trzecim kwartale Na początku IV kwartału 2021 r. wartość barometru BARIRG, będącego syntetycznym wskaźnikiem koniunktury gospodarczej, obliczanym jako średnia ważona wskaźników koniunktury w ww. działach gospodarki, wynosi -8,4 pkt. To wynik nieco wyższy od wieloletniej średniej (-9,9 pkt) dla tej pory roku. Spadek wartości barometru w porównaniu z III kwartałem br. wyniósł 6,6 pkt. W skali roku wartość barometru wzrosła o 14,5 pkt, co w przeważającej mierze jest tzw. efektem bazy. Rysunek. Barometr IRG SGH (BARIRG) i realny PKB w latach 2003-2021 Uwaga: stopa wzrostu realnego PKB w III kwartale 2021 r. to tzw. szybki szacunek. Źródło: opracowanie własne na podstawie danych GUS i IRG SGH. Największy wpływ na spadek wartości barometru w IV kwartale miało pogorszenie się nastrojów gospodarstw domowych Spadek wartości wskaźnika o 16,9 pkt spowodował spadek wartości barometru o 4,8 pkt. Spadki wartości wskaźników koniunktury w przemyśle przetwórczym (o 5,1 pkt), budownictwie (o 9,8 pkt) i handlu (o 6 pkt) przyczyniły się do spadku wartości barometru odpowiednio o: 1,7, 1,4 i 0,8 pkt. Wzrost wartości wskaźnika koniunktury w sektorze bankowym o 15,1 pkt zmniejszył spadek wartości barometru o 2,2 pkt. W skali roku wartości wszystkich ws Polska rzeczywistość mieszkaniowa na tle Europy: w czym jesteśmy gorsi, a w czym lepsi od innych krajów Marek Wielgo 27 stycznia 2021, 06:30 Polska jest dziś w europejskiej czołówce jeśli chodzi o liczbę osób, które zmarły na Covid-19 w ostatnich dwóch tygodniach – wynika z danych europejskiej agencji ds. chorób zakaźnych. Nasz kraj 22 października był na szóstym miejscu w Europie pod względem liczby śmierci na Covid-19 w przeliczeniu na 100 tys. mieszkańców, które zostały zanotowane w ciągu ostatnich dwóch wynika z danych zebranych przez Europejskie Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób, niezależną agencję Unii Europejskiej z siedzibą w Szwecji, która jest odpowiedzialna za rozpoznawanie, ocenę i powiadamianie o bieżących i nadchodzących zagrożeniach związanych z chorobami 31 krajów, które są brane pod uwagę w zestawieniu i obejmują państwa Unii Europejskiej, a także Wielką Brytanię, Norwegię, Islandię oraz Lichtenstein, zdecydowanym „liderem” niechlubnego zestawienia są Czechy, gdzie umarło w ciągu ostatnich dwóch tygodni średnio 8,5 osoby na każde 100 tys. mieszkańców tego porównania, w Polsce liczba ta wynosi 2, Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób zebrało też dane na temat bezwzględnej liczby śmierci na Covid-19 od początku pandemii (Polska jest tu dziesiąta), łącznej liczby zanotowanych zakażeń koronawirusem (9 miejsce naszego kraju), a także liczby zakażeń w ostatnich 14 dniach na każde 100 tys. mieszkańców danego w tym ostatnim rankingu jest na 14 miejscu i zanotowała prawie 251 zakażeń na 100 tys. ilustrująca ten artykuł pokazuje właśnie proporcjonalną liczbę zakażeń Covid-19 przez ostatnie dwa tygodnie według regionów w danych poniższym interaktywnym wykresie można porównywać wszystkie wymienione wskaźniki w 31 krajach. Wystarczy wybrać z rozwijanego menu kategorię, a po najechaniu na dany słupek pojawią się szczegółowe całej Polsce 22 października liczba nowych zakażeń przekroczyła 12 tysięcy i był to nowy rekord testów na Covid-19 w Polsce w ciągu ostatniej doby wyniosła około 50,2 tys. Od pojawienia się koronawirusa w Polsce łączna liczba wykonanych testów na Covid-19 wynosi 4 159 pozytywnych wyników wyniosła dziś 12 107, co oznacza, że odsetek pozytywnych testów na Covid-19 w Polsce wyniósł 24,1 najbardziej wpływowych osób dla polskiej gospodarki 2020Daniel RząsaPełnił rolę redaktora naczelnego 300Gospodarki od początku istnienia portalu, czyli stycznia 2019, do lipca 2022. Wcześniej pracował m. in. w Google News Lab, Citywire, HFMWeek, i Dzienniku Gazecie Prawnej. Awans Polski na 22. lokatę zapewne wzbudzi nad Wisłą dyskusje o włączeniu naszego kraju do G20. 21. Tym niemniej Polska mogłaby być reprezentantem regionu Europy Środkowo-Wschodniej.
Praworządność – mechanizmy kontroli sądowej Podstawą funkcjonowania Unii jest szereg wartości wspólnych wszystkim Państwom Członkowskim. Dotyczy to w szczególności państwa prawnego – praworządności. Ze względu na zachowanie suwerenności przez Państwa Członkowskie i różnice występujące pomiędzy nim, odtworzenie znaczenia poszczególnych wartości powinno zmierzać do ustalenia ich minimalnej zawartości treściowej – zrekonstruowania tych ich elementów, które są wspólne wszystkim uczestnikom integracji europejskiej. Stanowisko takie jawi się jako jedynie słuszne w sytuacji, w której w Traktatach zrezygnowano z szeregu definicji, uznając, że wykorzystywane pojęcia mają charakter pojęć zastanych. Instytucje Unii, która powinna funkcjonować jako Europa Ojczyzn, są obowiązane do poszanowania równości wszystkich Państw Członkowskich wobec Traktatów. Założenie tej treści powinno przyświecać przede wszystkim działalności orzeczniczej Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Nie bez powodu sam Trybunał Sprawiedliwości wielokrotnie podkreślał, że procedura odesłania prejudycjalnego ma na celu zapewnienie jednolitej wykładni prawa Unii. Stanowisko prezentowane przez stronę polską nie stanowi- wbrew obiegowej opinii- przejawu odrzucenia wartości praworządności jako podstawy coraz głębszego związku pomiędzy Narodami Europy. Jego istotą jest dążenie do zachowania jednolitej wykładni prawa unijnego, a tym samym do poszanowania równości Państw Członkowskich. Wobec Polski stawiane są zarzuty dotyczące naruszenia niezależności sędziów czy upolitycznienia wymiaru sprawiedliwości. Są one całkowicie bezpodstawne. Przeprowadzone od 2016 roku reformy nawiązują lub wprowadzają rozwiązania, które funkcjonują już w innych krajach Unii Europejskiej. Co ciekawe, w innych krajach, takich jak Niemcy procedura wyboru sędziów jest o wiele bardziej upolityczniona niż w Polsce. Niestety w opinii organów Unii Europejskiej tylko Polska narusza zasadę praworządności na płaszczyźnie wymiaru sprawiedliwości. Nowe rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE, Euratom) 2020/2092 z dnia 16 grudnia 2020 r. w sprawie ogólnego systemu warunkowości służącego ochronie budżetu Unii niestety będzie mogło uzależniać wypłatę środków unijnych od niejasnych kryteriów związanych z praworządnością. Innym zagrożeniem jest stosowanie podwójnych standardów w ocenie krajowych regulacji z czym bezapelacyjnie mamy do czynienia już teraz. Należy wskazać, że procedura nominacji sędziów np. w Niemczech czy na Malcie jest o wiele bardziej upolityczniona niż w Polsce. Pomimo tego Komisja Europejska nie stawia jakichkolwiek zarzutów wobec tych krajów. System nominacji sędziów – Polska na tle Hiszpanii i Niemiec
Transformacja cyfrowa w Polsce. Polska na tle 27 krajów członkowskich zajmuje 24. miejsce w zagregowanym zestawieniu. W kategorii „kapitał ludzki” Polska plasuje się poniżej średniej europejskiej. Tylko 43 proc. osób w wieku od 16 do 74 lat ma co najmniej podstawowe umiejętności cyfrowe. Dodatkowo, odsetek absolwentów kierunków Polska należy do państw europejskich o najniższym współczynniku dzietności. Zgodnie z danymi Eurostatu z 2019 roku jedna kobieta w Polsce w ciągu swojego życia urodzi średnio 1,44 dziecka. To znacząco mniej, niż potrzeba, aby utrzymać liczebność populacji na stałym wstępie warto wyjaśnić co oznaczają w praktyce wskaźniki wyliczone dla poszczególnych państw przez Eurostat. Do badania dzietności europejski urząd statystyczny wykorzystał w tym przypadku tzw. współczynnik dzietności ogólnej (ang. total fertility rate).W Europie rodzi się za mało dzieci do utrzymania poziomu populacjiJego wynik oznacza średnią liczbę dzieci, które urodzą się żywe kobiecie w wieku rozrodczym, w ciągu jej życia – zgodnie ze współczynnikami płodności właściwymi dla danego wieku kobiety w określonym roku (to istotne z wielu powodów – np. dlatego, że dwie kobiety będące w tym samym wieku i żyjące w tym samym kraju mają inne szanse na urodzenie żywego dziecka w zależności od tego, czy mamy rok 2019 czy też 1974).Według Eurostatu do osiągnięcia dzietności, która w rozwiniętym państwie pozwoliłaby co najmniej na utrzymanie obecnej wielkości populacji, konieczne jest utrzymywanie współczynnika na poziomie 2, takiego wyniku daleko jest każdemu zbadanemu przez Eurostat państwu Europejskiego Obszaru Gospodarczego (państwa UE oraz Norwegia, Szwajcaria, Liechtenstein i Islandia) – ale w szczególności daleko jest i południe Europy na dole stawkiWynik wspomnianego współczynnika dla Polski w 2019 wyniósł 1,44, co oznacza, że jedna kobieta w wieku rozrodczym żyjąca w Polsce urodzi w swoim życiu średnio 1,44 dziecka. Gorzej pod tym względem jest w 8 z 31 państw EOG – w Portugalii, Finlandii, Grecji, Luksemburgu, na Cyprze, we Włoszech, Hiszpanii i na Malcie (najgorszy wynik – 1,14).Zauważalna jest pewna prawidłowość – zdecydowanie najgorsze wyniki osiągają państwa południa Europy. W najgorszej ósemce znalazło się ich aż sześć, a najlepszy wynik spośród krajów, które można zaliczyć do tego grona zanotowała Bułgaria (ze współczynnikiem na poziomie 1,58 zajęła ex aequo 12 miejsce obok Belgii).Państwa regionu radzą sobie lepiejWynik Polski wypada źle nie tylko ogólnie na tle państw EOG, ale także w porównaniu do innych krajów naszego regionu. Do czołówki europejskiej pod względem współczynnika dzietności należą przede wszystkim Rumunia (2 miejsce z wynikiem 1,77) i Czechy (6 miejsce z wynikiem 1,71).Przyzwoicie na tle innych wypadły jednak także kraje bałtyckie (Estonia, Łotwa i Litwa kolejno na miejscach od 8 do 10) – a wraz z Łotwą i Litwą sklasyfikowano także Słowenię. Wspomniana Bułgaria osiągnęła 12 wynik, Słowacja – 14 (wraz z Holandią), a Węgry – 16 (tuż przed Niemcami). Polska była natomiast współczynnik dzietności ogólnej zanotowano we Francji, gdzie wyniósł on 1, coraz gorzej, ale i tak lepiej niż 20 lat temuWarto przy tym zauważyć, że średni poziom współczynnika dzietności w Unii Europejskiej od 2016 roku sukcesywnie spada – z poziomu 1,57 do 1,53 w 2019 zmienia to jednak faktu, że utrzymuje się on na podobnym pułapie już od ponad dekady, gdy dobiegł końca gwałtowny trend wzrostowy, zapoczątkowany w 2001 roku. Wówczas w zaledwie 7 lat współczynnik dzietności wzrósł z poziomu 1,43 do 1, sytuacja jest obecnie znacząco lepsza niż na przełomie wieków, trudno przypuszczać, że w najbliższej przyszłości wydarzy się znaczący skok, który pozwoli nam osiągnąć poziom dzietności pozwalający na utrzymanie obecnej wielkości populacji, a co nawet ważniejsze, zrównoważenie gwałtownie przyrastającego udziału seniorów w się więc (na podstawie powyższych danych), że w przyszłości w Europie oczekiwać można przede wszystkim postępującego przypływu imigrantów spoza UE i sukcesywnego podnoszenia wieku emerytalnego dla zrównoważenia konsekwencji starzenia się wiek emerytalny wyjdzie z użycia. W wieku 70 lat będziemy wciąż pracować – wywiad z głównym ekonomistą PFRJacek RosaDziennikarz 300Gospodarki. Absolwent finansów na Szkole Głównej Handlowej w Warszawie i Uniwersytecie Maastricht w Holandii, a także absolwent programu Akademia Młodych Dyplomatów organizowanego przez Europejską Akademię Dyplomacji. Polska na tle Europy, w: E.Leś, S.ernini (red.), Przemiany rodziny w Polsce i we Włoszech i ich implikacje dla polityki rodzinnej, Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa, 31-68. Kotowska I.E., 2010, Uwagi o polityce łączenia pracy zawodowej i rodziny w kontekście nowej demografii
Parlament EuropejskiW Parlamencie Europejskim zasiada 51 posłów z Polski. Więcej informacji o polskich eurodeputowanychBiuro Parlamentu Europejskiego w PolsceRada UEMinistrowie rządów państw UE, zgromadzeni w Radzie UE, na regularnych spotkaniach przyjmują nowe przepisy i koordynują działania polityczne. W zależności od tematyki posiedzenia w spotkaniach uczestniczą różni przedstawiciele polskiego w Radzie UERada UE nie ma stałego przewodniczącego (w przeciwieństwie do Komisji lub Parlamentu Europejskiego). Jej pracami kieruje kraj sprawujący prezydencję w Radzie, który zmienia się na zasadzie rotacji co sześć trakcie tych sześciu miesięcy ministrowie z tego kraju przewodniczą obradom dotyczącym poszczególnych obszarów polityki oraz pomagają w ustalaniu ich porządku, a także dbają o to, aby dialog z innymi instytucjami UE przebiegał polskiej prezydencji:lipiec–grudzień 2011 w Radzie UEAktualne przewodnictwo w Radzie UEKomisja EuropejskaPolskim komisarzem w Komisji Europejskiej jest Janusz Wojciechowski, który odpowiada za wszystkich krajach UE Komisję reprezentują jej lokalne biura nazywane Komisji w PolsceEuropejski Komitet Ekonomiczno-SpołecznyPolska ma 21 przedstawicieli w Europejskim Komitecie Ekonomiczno-Społecznym. Ten organ doradczy – reprezentujący pracodawców, pracowników i inne grupy interesu – przedstawia opinie na temat proponowanych przepisów. Dzięki temu wszystkie zainteresowane strony mogą zyskać lepsze wyobrażenie co do ewentualnych skutków tych przepisów dla rynku pracy i sytuacji społecznej w państwach Komitet RegionówPolska ma 21 przedstawicieli w Europejskim Komitecie Regionów, który jest zgromadzeniem przedstawicieli samorządów lokalnych i regionalnych w UE. Ten organ opiniodawczy doradza w sprawie proponowanych przepisów, aby zagwarantować, że będą one uwzględniały punkt widzenia wszystkich regionów Przedstawicielstwo przy UEPolska utrzymuje stały kontakt z instytucjami UE również za pośrednictwem swojego stałego przedstawicielstwa w Brukseli. Jest to swego rodzaju ambasada RP przy UE, której głównym zadaniem jest dbanie o to, by interesy kraju i jego polityka były w UE jak najskuteczniej realizowane.

Po wyjściu z systemu komunistycznego w 1989 roku Polska przez kolejne 30 lat stała się symbolem wzrostu, będąc najszybciej rozwijającą się gospodarką w Europie. Jednak pojawienie się "czarnych łabędzi" na początku trzeciej dekady XXI wieku powoduje, że przed gospodarką Polski pojawiają się dodatkowe wyzwania, którym ekonomiści oraz politycy będą musieli stawić czoła.

Mimo wysokiego tempa wzrostu gospodarczego Polska na tle Europy ciągle wypada słabo. Chociaż przez ostatnie 30 lat nasz dystans do najbogatszych krajów kontynentu zmniejszył się, do zrobienia jest jeszcze wiele. Portal postanowił przyjrzeć się naszej obecnej sytuacji, analizując różne wskaźniki społeczne i ekonomiczne na podstawie danych może pochwalić się szybkim rozwojem gospodarczym. W niektórych prognozach jego wartość w 2018 roku ocenia się nawet na 5 proc. Wiele jest jednak obszarów, w których nie udaje się zaimponować innym krojom Unii Europejskiej. Choć trzeba tu pamiętać, z jakiego poziomu startowaliśmy na początku transformacji po upadku komunizmu w 1989 zwraca uwagę na wskaźniki takie jak Produkt Krajowy Brutto na mieszkańca, wartość dodana brutto w przeliczeniu na godzinę pracy, środki przeznaczane na badania i rozwój a nawet bezpieczeństwo na drogach. Polska na tle Europy nie wygląda imponująco i zapewne potrzeba będzie jeszcze dekad, by zaległości te cytowanych przez danych Eurostatu wynika na przykład, że 14 spośród 16 polskich województw zalicza się do grona najbiedniejszych regionów Unii Europejskiej. Biorąc pod uwagę PKB na mieszkańca w województwach, można zauważyć znaczne zróżnicowanie sytuacji ekonomicznej poszczególnych części w województwie mazowieckim PKB na mieszkańca liczone wskaźnikiem Parytetu Siły Nabywczej przekracza unijną średnią – podaje Dolnośląskie należy natomiast do grupy mieszczącej się w przedziale między 75 a 100 procent średniej dla Unii Europejskiej. Pozostałe województwa nie osiąga nawet 75 procent średniej. Należą więc one do najbiedniejszych obszarów w na tle Europy pod względem produktywnościDuża różnica między Polską a Europą Zachodnią występuje pod względem wartości dodanej brutto w przeliczeniu na godzinę pracy. Nie przekracza ona w naszym kraju nawet 50 procent średniej dla UE. Również w kwestii zatrudnienia można mieć wiele zastrzeżeń – pisze rejestrowane bezrobocie spadło do najniższego poziomu od czasu upadku komunizmu, nie najlepiej wygląda procentowy udział osób zatrudnionych w przedziale wieku 15 – 64 lata. W wielu regionach jest on znacznie niższy od średniej dla zatrudnienia najlepiej przedstawia się w województwie mazowieckim. W 7 województwach jest on na poziomie poniżej średniej unijnej. Wynosi on dla UE 72,1 proc. Pod tym względem lepsi są od nas Czesi i na tle Europy przedstawia się natomiast całkiem nieźle pod względem liczby samochodów na 1000 mieszkańców. W tej dziedzinie znajdujemy się wysoko w rankingu UE – pisze Za to inny wskaźnik związany z motoryzacją wygląda już znacznie gorzej. Chodzi o liczbę śmiertelnych wypadków na drogach. Jeśli chodzi o tę liczbą, znacznie przekraczamy średnią na tle Europy pod względem długości życiaMimo narzekań na służbę zdrowia średnia oczekiwana długość życia Polaków wygląda całkiem nieźle na tle europejskim. Wartość tego wskaźnika zależy między innymi od stanu zdrowia społeczeństwa, jakości opieki medycznej i warunków życia. Można by więc powiedzieć, że nasza służba zdrowia nie jest w tak złym stanie na tle unijnej, jak się zdaje, gdyby nie inne życia nie jest taka sama we wszystkich województwach. Średnia oczekiwana długość życia w Unii Europejskiej wynosi 81 lat. W połowie polskich województw nie przekracza ona jednak 78 statystyki również nie są optymistyczne. Pod względem liczby zgonów z powodu chorób przewlekłych nie wypadamy najlepiej. Wskaźnik ten również opisuje stan służby zdrowia i warunki powodów takich jak choroby serca czy cukrzyca w naszym kraju umiera 656 na 100 tysięcy osób. Jest to wynik gorszy nie tylko od danych dla Europy Zachodniej ale również od Czech i Węgier. W obu tych krajach liczba zgonów spowodowanych chorobami przewlekłymi jest niższa od 550 na 100 tysięcy pod względem umieralności na nowotwory Polska na tle Europy Zachodniej wypada słabo, chociaż lepiej od naszych sąsiadów. Na Zachodzie umieralność z powodu nowotworów nie przekracza 225 osób na 100 tys. W Polsce natomiast liczba ta jest większa od 300 na 100 innowacyjnośćMimo działań rządu na rzecz rozwoju innowacyjności, jej poziom ciągle nie wzrósł do poziomu Europy Zachodniej. Przez 30 lat od upadku PRL nie udało się na tym polu dogonić Zachodu. W większości województw nakłady na badania i rozwój znacząco odbiegają od średniej względem odsetku kadry naukowej w ogólnej liczbie osób zatrudnionych jedynie województwa mazowieckie i małopolskie znajdują się na europejskim poziomie. Trzeba tu dodać, że najlepsza polska uczelnia – Uniwersytet Warszawski w światowych rankingach zajmuje miejsce dopiero w czwartej względem poziomu informatyzacji wyrażonego odsetkiem gospodarstw domowych z dostępem do szerokopasmowego Internetu wszystkie regiony Polski znajdują się poniżej średniej dla więc powiedzieć, że – chociaż nasz kraj powoli odrabia zapóźnienie w stosunku do Europy Zachodniej – czeka nas jeszcze długa droga, by osiągnąć tamtejsze standardy. Widać również znaczne zróżnicowanie Polski ze względu na województwa. Najwyższe standardy występują w województwie mazowieckim. Gdy chodzi o inne regiony, opóźnienia w stosunku do Zachodu są znacznie większe. Konieczne jest więc prowadzenie polityki wyrównywania szans, by zmiany odczuwalne były we wszystkich częściach Waldemar Kubielski Źródło – wnJ4.